Mecz Huberta Hurkacza z Grigorem Dimitrowem był znakomitym widowiskiem. Sam Dawid Olejniczak stwierdził, że spotkanie to powinno się skończyć... remisem. Do półfinału awansował ostatecznie Bułgar, wygrywając 3:6, 6:4, 7:6(2).
- To, że miałem lepsze statystyki w tie-breakach nic nie znaczyło, bo o takich rzeczach w ogóle się nie myśli. Wcale nie czułem się więc faworytem. Plan był taki, żeby zagrać agresywnie i uzyskać przewagę poprzez wywieranie presji. Niestety tym razem nie wyszło - mówił na pomeczowej konferencji polski tenisista.
Co prawda nie zagra w półfinale imprezy w Kalifornii, ale występ i tak może uznać za bardzo dobry. Wrocławianin awansuje na najwyższe miejsce w karierze, będzie 10. rakietą świata. Co istotne, zbliża się też do udziału w finałach ATP, które zwieńczą sezon.
- To wszystko są fajne rzeczy, ale bardziej fajnie jest kiedy się wygrywa mecze. A mi dziś - mimo iż się starałem - to się nie udało - podsumował.
Przed Hurkaczem teraz powrót do gry w hali w Europie. W planach ma występy w Wiedniu, Paryżu oraz Sztokholmie.
Czytaj także:
Hubert Hurkacz walczy o ATP Finals. Gdzie zagra kolejne turnieje?
Ons Jabeur odprawiła kolejną rywalkę. Tunezyjka wejdzie do elity
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!