Bojkot Wimbledonu? Raz już był. Sprawca zamieszania sprzed lat ostrzega
W tegorocznej edycji Wimbledonu zabraknie tenisistów z Rosji i Białorusi, a czy zobaczymy na starcie światową czołówkę? Nikola Pilić, jeden z pierwszych trenerów Novaka Djokovicia, wcale nie jest tego pewien.
Sprawca zamieszania sprzed lat nie wyklucza, że historia powtórzy się w tym roku. - Boris Johnson jest szalony! Rublow i Miedwiediew nie mają nic wspólnego z Putinem, chcą po prostu grać w tenisa jak wszyscy inni - stanął w obronie rosyjskich tenisistów Pilić.
82-letni Chorwat posłużył się przykładem dwóch największych gwiazd rosyjskiego tenisa, lecz przypomnijmy, że zakaz startu dotyczy wszystkich reprezentantów Rosji i Białorusi. W turnieju zabraknie więc kilkudziesięciu osób, które regularnie występują w imprezach wielkoszlemowych.
Zdaniem Pilicia, lista nieobecnych wcale nie musi się na nich skończyć. Wydłużyć mogą ją zawodnicy, którzy na znak protestu, podobnie jak 49 lat temu, dobrowolnie zrezygnują z gry.
- Polityka zbyt mocno wpłynęła na sport i myślę, że ta sytuacja może być bardzo podobna do tej z roku 73. Ktoś mógłby powiedzieć: "Jeśli ci tenisiści nie grają, to my też nie gramy!" i wtedy byłbym ciekaw, jaka byłaby reakcja Wimbledonu - powiedział Pilić w rozmowie z Ubitennis.
Kto mógłby zrezygnować z gry? Być może Pilić ma na myśli swojego podopiecznego sprzed lat, Novaka Djokovicia. Serb skomentował już decyzję Wimbledonu, która nie przypadła mu do gustu. - Uważam, że to szaleństwo - powiedział lider rankingu ATP.
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)