Przez trudny okres w karierze przechodzi Novak Djoković. Ze względu na osobistą decyzję w sprawie szczepień nie mógł wziąć udziału ani w Australian Open, ani w turniejach Masters 1000 w Indian Wells i Miami. Przerwa od rywalizacji na najwyższym poziomie okazała się dłuższa, niż zakładał, a niełatwy jest też powrót.
Teraz 34-letni Serb startuje już regularnie w turniejach, ale na razie bez większego powodzenia. Marian Vajda, który przez kilkanaście lat wspólnej pracy zdążył go doskonale poznać, stwierdził, że przełomową imprezą może okazać się Roland Garros.
- Wraca do dawnej dyspozycji, choć w finale w Belgradzie nie był w najlepszej formie. W Madrycie i Rzymie może mieć problemy, ale myślę, że na Roland Garros będzie gotowy - powiedział słowacki szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!
57-letni trener ma teraz pod swoimi skrzydłami Alexa Molcana, najwyżej notowanego Słowaka w rankingu ATP. To o tyle ciekawe, że Novak Djoković, podając przyczyny rozstania, mówił o tym, że Vajda potrzebował odpoczynku od męczących podróży po całym świecie.
Zupełnie inaczej zerwanie współpracy z liderem rankingu ATP opisał Słowak, który zasiadał w jego boksie w latach 2006-2017 i 2018-2021.
- Jego decyzje wskazywały na to, że chce się skupić na turniejach wielkoszlemowych, dlatego może uważać, że posiadanie wielu osób w sztabie nie jest idealnym rozwiązaniem. Chciał to ograniczyć i mieć tylko jednego trenera - powiedział Vajda.
Na stanowisku pozostał więc Goran Ivanisević, natomiast Vajda został odłączony od teamu. Choć publicznie przekazano tę informację na początku marca, to do rozstania doszło pod koniec zeszłego roku.
- To nie miało sensu, aby trener prowadził go tylko w Wielkich Szlemach, ponieważ na tym stanowisku potrzebuje się długoterminowego planu - dodał Vajda.
Zobacz też:
Novak Djoković wciąż koszmarem dla Gaela Monfilsa