Przed spotkaniem I rundy turnieju ATP 1000 w Rzymie w grze pojedynczej można było mieć pewne obawy. David Goffin w ostatnim czasie spisuje się na mączce bardzo dobrze i wiele wskazywało na to, że Huberta Hurkacza będzie czekała trudna przeprawa. To rzeczywiście miało miejsce, bo 25-latek przegrał z Davidem Goffinem 6:7(8), 6:7(2).
Polak rozpoczął spotkanie bardzo dobrze, choć mógł mieć niedosyt. W drugim gemie, obfitującym w długie wymiany, miał trzy break pointy, ale nie zdołał przełamać Belga. Przy swoim serwisie Hurkacz był natomiast bezwzględny, rzadko oddając punkty.
Sytuacja zmieniła się w piątym gemie. Goffin zaczął grać kapitalnie returnem. Belg kierował piłki na stronę bekhendową Polaka, a ten uderzał w siatkę lub w aut. Goffin nabrał odwagi i łącznie miał aż cztery break pointy. Hurkacz jednak znów w trudnym momencie poprawił serwis i zakończył gema asem serwisowym, utrzymując podanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!
W dalszej części seta nadal nie widzieliśmy przełamań. Hurkacz dwoił się i troił, ale Goffin pokazywał swój kunszt. Czasem jednak przesadzał z używaniem skrótów, lecz na jego szczęście nie miało to wielkich konsekwencji. W dwunastym gemie po wyrzuconym returnie Hurkacza oraz późniejszej piłce posłanej w aut stało się jasne, że będziemy mieli tie break.
W nim działo się sporo. Świetnie zaczął Polak od dwóch wygranych punktów, ale z czasem do głosu zaczął dochodzić Goffin. Naszemu zawodnikowi też nie do końca dopisywało szczęście. Dwa punkty rywal zdobył po trafieniach, które minimalnie ocierały się o linię. Hurkaczowi z kolei puszczały nerwy. Tak było, gdy Belg trafił idealnie w linię zdobywając punkt na 9-8. Później dokończył dzieła i ostatecznie to on triumfował w pierwszym secie, który trwał godzinę i 23 minuty.
Druga partia rozpoczęła się od trzech szybkich gemów, w których zaskoczenia nie było i do przełamania nie doszło. Natomiast gdy już któryś z tenisistów miał break pointa, to ponownie do gry wchodził skuteczny serwis. Uwagę przykuwały skróty stosowane przez obu tenisistów, które w wielu przypadkach nie dawały punktów, lecz na pewno zapewniały dłuższe wymiany i więcej emocji dla kibiców.
W ósmym gemie nastąpił przełom i niestety z korzyścią dla Goffina. Belg znów zagrał agresywniej i returnował w sposób, który sprawiał Hurkaczowi problemy. Goffin przełamał 25-latka i otworzył sobie drogę do zwycięstwa w całym spotkaniu. Nasz zawodnik się nie poddał i zdobył przełamanie powrotne. Najpierw Belg posłał forhend w siatkę, po czym nastąpiła dłuższa wymiana, w której wyrzucił bekhend. To był tlen dla Hurkacza. Przy swoim podaniu Polak długo walczył, by nie zostać przełamanym, ale gdy był na "musiku", to zagrał wspaniale. Najpierw podszedł do siatki i zdobył punkt smeczem, a później zaskoczył rywala serwisem. Wtedy mieliśmy remis 5:5.
Po dwóch z rzędu przełamaniach sytuacja wróciła do "normy" i znów mieliśmy tie breaka. Niestety w decydujących momentach, to Belg okazał się lepszy od Hurkacza i oddał mu tylko dwa punkty. To David Goffin zmierzy się w drugiej rundzie turnieju z Amerykaninem Jensonem Brooksbym.
W meczu trwającym dwie godziny i 29 minut Hurkacz wygrał 26 na 41 punktów przy swoim serwisie (63 proc.). Goffin w tej samej statystyce wyglądał lepiej (43/53) - 81 proc. Polak wykorzystał jedną z pięciu szans na przełamanie, a Belg jedną z ośmiu. Po stronie naszego tenisisty było pięć asów, a rywal zanotował jednego.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 5,415 mln euro
wtorek, 10 maja
I runda gry pojedynczej:
David Goffin (Belgia) - Hubert Hurkacz (Polska, 11) 7:6(8), 7:6(2)
Czytaj także:
Wschodząca gwiazda wskazała cel na resztę sezonu. To tenisowy Mount Everest