Agnieszka Radwańska wyprzedziła Wojciecha Fibaka - wszystkie polskie wielkoszlemowe półfinały

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W Erze Otwartej siedmioro polskich tenisistów 24-krotnie grało w 1/2 finału turniejów wielkoszlemowych. Portal WPSportoweFakty prezentuje uaktualnione zestawienie wszystkich Biało-Czerwonych półfinałów w Wielkim Szlemie.

1
/ 8

Jerzy Janowicz - jeden wielkoszlemowy półfinał (Wimbledon 2013 w singlu)  W Wimbledonie 2013 Janowicz zachwycał potężnymi serwisami i forhendami oraz zaskakiwał skrótami. Na otwarcie pokonał Kyle'a Edmunda, następnie w meczu z łodzianinem skreczował Radek Stepanek. W III rundzie, w debiucie na korcie centralnym, Polak w świetnym stylu wyeliminował Nicolás Almagro.

Zmagania w drugim tygodniu Janowicz rozpoczął od zwycięskiego pięciosetowego thrillera z Jürgenem Melzerem, po którym nastąpił pierwszy w historii "polski" mecz o półfinał turnieju wielkoszlemowego - łodzianin pokonał w trzech partiach Łukasza Kubota.

6 lipca 2013 roku Janowicz zagrał o pierwszy w dziejach polskiego tenisa finał The Championships w grze pojedynczej mężczyzn. Starcie z Andym Murrayem rozpoczął doskonale - wygrał premierową odsłonę w tie breaku. W drugiej wprawdzie uległ Szkotowi 4:6, ale w trzeciej prowadził już 4:1. Nie utrzymał jednak przewagi i przegrał 4:6. W czwartej, rozgrywanej już pod dachem, zdobył tylko trzy gemy.

2
/ 8

Klaudia Jans-Ignacik - jeden wielkoszlemowy półfinał (Roland Garros 2012 w mikście)  Gra mieszana zawsze toczy się w cieniu rozgrywek singlowych i deblowych, ale w Rolandzie Garrosie 2012 właśnie dzięki mikstowi przeżyliśmy chwile pięknych wzruszeń za sprawą Jans-Ignacik i partnerującemu jej Meksykaninowi Santiago Gonzalezowi.

Jans-Ignacik i González weszli do gry jako para z tzw. listy oczekujących, korzystając z wycofań innych duetów i na dzień dobry niespodziewanie wyeliminowali rozstawionych z numerem szóstym Daniela Nestora i Nadię Pietrową. Na tym nie poprzestali. Zwycięstwo z parą Marcin Matkowski / Anna-Lena Groenefeld otworzyło im drzwi do ćwierćfinału, w którym okazali się lepsi od Paula Hanleya i Natalie Grandin. W półfinale sprawili kolejną sensację, ogrywając Leandera Paesa i Jelenę Wiesninę.

Finałowymi rywalami Polki i Meksykanina byli oznaczeni "siódemką"  Mahesh Bhupathi i Sania Mirza. Po pierwszym wyrównanym secie, w drugim reprezentanci Indii zdominowali wydarzenia na korcie, wygrywając 7:6(3), 6:1. - Zabrakło nam wygrania serwisu Santiago przy stanie 5:4 w pierwszym secie. To było jego pierwsze przegrane podanie w całym turnieju. Szkoda, bo mecz mógłby się wtedy potoczyć inaczej. Ostatnie dni były szalone, to wszystko potoczyło się tak szybko. Pierwszy mecz zagraliśmy w sobotę, potem błyskawicznie niedziela, poniedziałek, wtorek mecz po meczu i wreszcie dzień odpoczynku przed finałem. Szaleństwo - mówiła po finale gdynianka.

3
/ 8

Mariusz Fyrstenberg - dwa wielkoszlemowe półfinały (Australian Open 2006 w deblu i US Open 2011 w deblu)  Na pierwszy znaczący wynik wielkoszlemowy Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski musieli pracować przez sześć lat. W 2006 roku Polacy doszli do półfinału Australian Open, pokonując po drodze m.in. Frantiska Cermaka i Leosa Friedla oraz wyśmienitych Fabrice'a Santoro i Nenada Zimonjicia. W półfinale gładko (2:6, 4:6) przegrali z deblem Martin Damm i Leander Paes.

Do upragnionego wielkoszlemowego finału warszawianin i szczecinianin dotarli pięć sezonów później - w US Open 2011. Wówczas na kortach Flushing Meadows prezentowali grę deblową z najwyższej półki. Biało-Czerwonym nie sprostali chociażby ani Jamie Delgado i Jonathan Marray, ani Mahesh Bhupathi i Leander Paes. W półfinale natomiast okazali się lepsi od duetu Rohan Bopanna i Aisam-ul-Haq Qureshi.

Mecz o tytuł miał niespodziewany skład, bo po drugiej stronie siatki stanęli Jürgen Melzer i Philipp Petzschner. W finale nasi reprezentanci nie nawiązali do znakomitej postawy z poprzednich rund, mieli problemy z serwisem oraz skuteczną grą przy siatce. Przegrali 2:6, 2:6, ale cieniem na wyniku położył się incydent z udziałem Petzschnera, który w drugim secie przy stanie 2:2 i 30-30 nie przyznał się, że zamiast rakietą, odbił piłkę nogą. Polacy byli wściekli na Niemca. - Petzschner zaprzeczył, że piłka odbiła się od jego nogi. Brakuje mi słów. W szatni mieliśmy koło siebie szafki, więc po meczu rozmawialiśmy z nim. On, jak gdyby nigdy nic, stwierdził, że nie ponosi odpowiedzialności za niedopatrzenie sędziego. Naprawdę trudno coś takiego komentować. Widać nie każdy wie, co to honor - stwierdził Matkowski.

4
/ 8

Łukasz Kubot - dwa wielkoszlemowe półfinały (Australian Open 2009 w deblu i Australian Open 2014 w deblu)  W 2009 roku w zaledwie drugim występie w Australian Open Kubot i partnerujący mu wówczas Oliver Marach byli rewelacjami turnieju debla. Polak i Austriak szli jak burza przez imprezę w Melbourne. W drodze do 1/2 finału nie stracili ani jednego seta. Już w II rundzie sprawili wielką sensację, pokonując najwyżej rozstawionych Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia. W 1/4 finału natomiast odprawili z kwitkiem Fyrstenberga i Matkowskiego. Niestety, dobra passa zakończyła się w półfinale, w którym polsko-austriacka para ugrała tylko cztery gemy w konfrontacji z deblem Mahesh Bhupathi / Mark Knowles.

Na grę w Australian Open 2014 Kubot umówił się z Jeremym Chardym. Propozycję wspólnych występów wysunął mu jednak Robert Lindstedt i Polak na nią przystał. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Po dwóch łatwych wygranych w III rundzie Kubot i Lindstedt pokonali znakomitych Marcelo Melo i Ivana Dodiga. Następnie uporali się ze zwanym "Bestią" Maksem Mirnym i czarodziejem jednoręcznego bekhendu Michaiłem Jużnym. W półfinale polsko-szwedzki duet po trzech zaciętych setach wyeliminował Michaela Llodrę i Nicolasa Mahuta.

W finale czekali już Eric Butorac i Raven Klaasen. W sobotni wieczór 24 stycznia 2014 roku Kubot i Lindstedt wznieśli się na wyżyny. Lubinianin czarował przy siatce, a Szwed wbijał kolejne "gwoździe". korzystając z morderczego serwisu i forhendu. Mecz zakończył się zwycięstwem "naszej" pary 6:3, 6:3. - Byłem dziś naprawdę bardzo skoncentrowany. Chyba zagrałem najlepszy mecz deblowy w całym moim życiu. Nie popełniałem zbyt wielu błędów, nie myliłem się zbyt często przy returnie. Wykorzystaliśmy doświadczenie trenera Roberta i mojego idola, Jonasa Björkmana. To były dla mnie dwa niezapomniane tygodnie. Nie znajduję słów. Razem z Robertem daliśmy z siebie wszystko w ciągu tych dwóch tygodni - mówił.

Po zakończeniu spotkania Kubot mógł odtańczyć kankana w glorii trzeciego w historii polskiego tenisa mistrza wielkoszlemowego. - Uzgodniłem ze swoją rodziną, że jeśli wygram ten turniej, to na korcie centralnym zatańczę kankana. Nie było to chyba nawet takie zawstydzające. Oczywiście, kierowałem się własnymi emocjami i jestem bardzo szczęśliwy - powiedział. Na pytanie, dlaczego tańczył sam, odparł ze śmiechem: - Robert był już trochę zmęczony. Widziałem, że łapią go kurcze, dlatego nie chciałem, by podnosił nogi tak wysoko.

5
/ 8

Marcin Matkowski - pięć wielkoszlemowych półfinałów (Australian Open 2006 w deblu, US Open 2011 w deblu, US Open 2012 w mikście, Australian Open 2013 w mikście, Roland Garros 2015 w mikście)

Prócz opisanych już dwóch wielkoszlemowych półfinałów w grze podwójnej, Matkowski również trzy razy walczył w tej fazie Wielkiego Szlema w mikście. Najbliżej sukcesu był za pierwszym razem, w US Open 2012. Wówczas, tworząc duet z Kvetą Peschke, dotarł aż do finału. W nim Polak i Czeszka mieli piłkę meczową, lecz ostatecznie przegrali z Bruno Soaresem i Jekateriną Makarową 7:6(8), 1:6, 10-12.

Pięć miesięcy później, tym razem w Australian Open, Matkowski znów połączył swe siły z Peschke i został zatrzymany na półfinale, w którym wraz ze swoją czeską partnerką nie sprostał parze František Čermák i Lucie Hradecka.

Ostatni wielkoszlemowy finał tenisisty ze Szczecina to wspomnienie z Rolanda Garrosa 2015. W paryskiej imprezie Matkowski dotarł do finału wspólnie z inną Czeszką, Lucie Hradecką, ale w decydującej grze lepsi byli Amerykanie - Mike Bryan i Bethanie Mattek-Sands.

6
/ 8

Wojciech Fibak - sześć wielkoszlemowych półfinałów (Roland Garros 1977 w deblu, Roland Garros 1978 w deblu, Wimbledon 1978 w deblu, US Open 1978 w deblu, Australian Open 1978 w deblu, Roland Garros 1980 w deblu)  Na pierwszy wielkoszlemowy półfinał w Erze Otwartej polski tenis musiał czekać do 1977 roku, kiedy to w Rolandzie Garrosie koncertowo w parze z Janem Kodesem radził sobie Wojciech Fibak. Drzwi do 1/2 finału polsko-czeskiemu deblowi otworzyło zwycięstwo nad Australijczykami Colinem Dibleyem i Markiem Edmondsonem. W półfinale Fibak i Kodes pokonali Stan Smith i Roberta Lutza, dzięki czemu poznanianin stał się pierwszym Biało-Czerwonym reprezentantem w wielkoszlemowym finale w Open Erze. W meczu o tytuł po czterech setach lepsi jednak okazali się Brian Gottfried i Raul Ramirez.

Biorąc pod uwagę wielkoszlemowe wyniki w deblu, najlepszy dla Fibaka był sezon 1978, gdy partnerował mu Tom Okker. W Rolandzie Garrosie Polak i Holender dotarli do półfinału, w którym przegrali z duetem Manuel Orantes / Jose Higueras. Wynik ten powtórzyli w Wimbledonie, przegrywając mecz o finał z Peter Fleming i Johnem McEnroe'em. Trzeci półfinał zanotowali w US Open, w którym po tie breaku trzeciego seta przegrali półfinał ze Stanem Smithem i Robertem Lutzem.

Na koniec (Australian Open był wówczas rozgrywany na przełomie grudnia i stycznia) Fibak z nowym partnerem, Kimem Warwickiem, okazali się być katami australijskich par na kortach w Kooyongu, gdzie wówczas rozgrywano Australian Open. Polak z Australijczykiem pokonali trzy australijskie deble oraz jeden australijsko-nowozelandzki i awansowali do finału. W meczu o tytuł znów zmierzyli się z reprezentantami gospodarzami, duetem Paul Kronck i Cliff Letcher, z którymi wygrali w dwóch partiach. Tym samym poznanianin został pierwszym polskim mistrzem wielkoszlemowym w Erze Otwartej.

Szósty półfinał w Wielkim Szlemie Fibak osiągnął w 1980 roku w Rolandzie Garrosie. Wtedy razem ze słynnym Ivanem Lendlem w 1/2 finału przegrali 2:6, 4:6, 4:6 z Brianem Gottfriedem i Raulem Ramirezem. Dla Polaka była to druga porażka w paryskiej lewie Wielkiego Szlema z amerykańsko-meksykańskim duetem w ciągu czterech sezonów.

7
/ 8

Agnieszka Radwańska - siedem wielkoszlemowych półfinałów (Australian Open 2010 w deblu, US Open 2011 w deblu, Wimbledon 2012 w singlu, Wimbledon 2013 w singlu, Australian Open 2014 w singlu, Wimbledon 2015 w singlu, Australian Open 2016 w singlu)

Niewielu kibiców pamięta, że pierwsze wielkie wyniki w turniejach wielkoszlemowych Agnieszka Radwańska osiągnęła w deblu. To właśnie w tej specjalności w Australian Open 2010 krakowianka wywalczył premierowy półfinał w Wielkim Szlemie, tworząc parę z Marią Kirilenko. Półtora roku później w US Open zanotowała drugi deblowy półfinał, tym razem wraz z Danielą Hantuchovą.

W zmaganiach singlowych pierwszy raz fazę ćwierćfinału Radwańska przebrnęła w 2012 roku w Wimbledonie, docierając aż do finału i zostając pierwszą polską finalistką wielkoszlemową w grze pojedynczej od 1939 roku. W meczu o tytuł Polka, która we wcześniejszych fazach ograła m.in. Jelenę Wiesninę (II runda), Marię Kirilenko (ćwierćfinał) i Andżelika Kerber (półfinał), walczyła nie tylko z Sereną Williams, ale i z przeziębieniem. Mimo ambitnej postawy, przegrała 1:6, 7:5, 2:6.

Kolejny półfinał wywalczyła w pełnym sensacji Wimbledonie 2013. Wówczas po dwóch łatwych zwycięstwach z Yvonne Meusburger i Mathilde Johansson stoczyła trzy trzysetowe bitwy z Madison Keys, Cwetaną Pironkową oraz Na Li. W 1/2 finału naprzeciw krakowianki stanęła Sabina Lisicka. Nasza reprezentantka przegrała pierwszego seta 4:6, ale drugiego wygrała 6:2, a w trzecim prowadziła 3:0 z przełamaniem. Niestety, uległa Niemce 7:9.

Jedyny wielkoszlemowy półfinał poza Wimbledonem Polka zaliczyła w 2014 roku w Australian Open. W upalnym Melbourne Radwańska odsyłała rywalki na "kole od rowera". Sety w stosunku 6:0 wygrała z Julią Putincewą, Olgą Goworcową oraz Wiktorią Azarenką, szczególnie w tym ostatnim spotkaniu prezentując fantastyczny tenis. Dzień po wygranej nad Azarenką Polka stanęła do walki o finał z Dominiką Cibulkovą, lecz łatwo przegrała ze Słowaczką, zdobywając zaledwie trzy gemy.

W 2015 roku krakowianka znów doszła do 1/2 finału Wimbledonu. Przez pierwsze cztery rundy Radwańska przeszła jak burza. W meczach z Lucie Hradecką, Ajla Tomljanović, Casey Dellacquą i Jeleną Janković nie straciła seta oraz nie musiał rozgrywać tie breaka. W ćwierćfinale przetrwała bombardowanie ze strony Madison Keys. W meczu o finał Polka stanęła naprzeciw Garbine Muguruza. Po trzymającym w napięciu do samego końca spotkaniu debiutująca w tej fazie The Championships Hiszpanka wygrała 6:2, 3:6, 6:3.

Do Australian Open 2016 Radwańska przystąpiła jako jedna z faworytek do tytułu. I pokazuje tenis godny kandydatki do finału turnieju wielkoszlemowego. Christinie McHale, Eugenie Bouchard i Monice Puig oddała łącznie 15 gemów. W IV rundzie wykorzystała kryzys fizyczny Anny-Leny Friedsam, w decydującym secie odrabiając stratę 2:5. W ćwierćfinale Radwańska nie dała szans Carla Suarez, zwyciężając 6:1, 6:3 - Obnażyła wszystkie braki w grze Suarez - ekscytował się słynny Mats Wilander. - Jestem bardzo zadowolona. Wiedziałam, że to nie będzie łatwy mecz, ponieważ Carla jak na typową Hiszpankę przystało jest solidną zawodniczką. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wszystko będzie wracało na moją stronę, więc starałam się być agresywna i skupiona przy własnym podaniu. Sądzę, że wykonałam kawał dobrej roboty - mówiła z kolei krakowianka.

Tym samym Radwańska awansowała do siódmego w karierze, w tym piątego w singlu, wielkoszlemowego półfinału, czym poprawiła osiągnięcie Wojciecha Fibaka. W meczu o drugi finał Wielkiego Szlema zmierzy się z Sereną Williams, której nigdy nie pokonała w oficjalnym meczu. - Nie będę miała nic do stracenia. Mam nadzieję, że zagram swój najlepszy tenis, ponieważ w innym przypadku będę miała poważne kłopoty - powiedziała Polka.

8
/ 8

***

W czasach tenisa amatorskiego niekwestionowaną gwiazdą światowych kortów była Jadwiga Jędrzejowska, która zostawiła po sobie cudownie zapisaną kartę. Pierwszy wielki sukces Polka uzyskała w 1936 roku, dochodząc wspólnie z Susan Noel do finału Rolanda Garrosa w deblu. Jednakże w pojedynku o mistrzostwo górą były Simone Mathieu i Billie Yorke.

Sezon później Jędrzejowska dwukrotnie meldowała się w wielkoszlemowych finałach singla. Najpierw w Wimbledonie pokonała ją po zaciętym boju (2:6, 6:2, 5:7) Dorothy Round, choć krakowianka prowadziła w decydującej partii już 4:2. W US Open finałową rywalką Polki była Chilijka Anita Liziana, która po dwusetowym spotkaniu została pierwszą latynoamerykańską mistrzynią w Wielkim Szlemie. W 1938 roku Polka znów była blisko tytułu. W grze deblowej w US Open dotarła do finału wraz z Simone Mathieu, ale polsko-francuski duet musiał uznać wyższość pary Alice Marble / Sarah Palfrey, przegrywając 8:6, 4:6, 3:6.

W następnym sezonie Polka była o krok od podwójnej korony w Paryża. W finale singla uległa 3:6, 6:8 Simone Mathieu. To niepowodzenie powetowała sobie w grze podwójnej, razem z Mathieu pokonując 7:5, 7:5 Jugosłowianki Alice Florian i Hellę Kovac. Tym samym krakowianka została pierwszą w historii polską mistrzynią wielkoszlemową.

Po wojnie Jędrzejowska wystąpiła w jeszcze jednym finale Wielkiego Szlema. W 1947 roku "Jed" w Rolandzie Garrosie wspólnie z Cristeą Caralulisem dotarła do finału miksta. Polsko-rumuńska para była jednak bezsilna w starciu z Sheillą Summers i Erikiem Sturgessem.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Allez
3.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
artykul bez sensu . Mieszacie polfinaly z finalami a to przeciez zasadnicza roznica. Nie radze tracic czasu na ten "artykul". Typowy zapychacz. "Redakcja" sie popisala, kolejny raz.  
avatar
stanzuk
27.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie kompromituj się Szanowna Redakcjo, jakim cudem Radwańska mogła wyprzedzić Fibaka w ilosci wielkoszlemowych półfinałów, jak on ani razu nie był w półfinale.  
Jak Feniks z popiołu
27.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za bzdurny artykuł.