Wielu czołowych amerykańskich tenisistów zrezygnowało z występu w igrzyskach olimpijskich w Tokio. W tym gronie znalazł się John Isner. 36-latek z Greensboro, aktualnie drugi singlista USA, już kilka miesięcy temu zapowiedział, że nie wystąpi w stolicy Japonii.
Decyzja Isnera w USA spotkała się z krytyką. Podczas konferencji prasowej przed startem turnieju w Los Cabos, gdzie Amerykanin zagra w tym tygodniu, został zapytany o powody rezygnacji z olimpijskiego występu.
- Mam już doświadczenie z występu w igrzyskach (w 2012 roku w Londynie - przyp. red.). To było coś absolutnie niesamowitego, ale w tym momencie kariery turniej olimpijski nie jest na liście moich priorytetów - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Dominika Kossakowska zdradza kulisy dramatu pływaków. "Informacje dopływały do nas z mediów"
Z powodu restrykcji, jakie będą obowiązywać podczas igrzysk, Amerykanin do Tokio nie mógłby zabrać rodziny, a chce spędzać jak najwięcej czasu z dziećmi i żoną, która jest w ciąży.
- Muszę być blisko rodziny i podróżować z nimi. W ciągu ostatnich 12 miesięcy w moim domu były sprawy ważniejsze niż tenis - podkreślił.
Isner wyraził również nadzieję, że przed nim dobre tygodnie. - Bardzo lubię tę część sezonu. Uwielbiam występować na kortach twardych w Ameryce Północnej. Tego lata będę grał dużo i mam nadzieję, że pójdzie mi dobrze.
W drabince turnieju w Los Cabos Isner został rozstawiony z numerem drugim. Na inaugurację zmierzy się z Jewgienijem Donskojem.