Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Już teraz wiadomo, że XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio będą najdroższymi w historii. Organizacja pochłonie co najmniej 15,5 miliarda dolarów. Ale drogie wcale nie oznacza lepsze.
To, że Japończycy dopilnują wszystkiego i nie będzie mowy o powtórce z Rio de Janeiro, gdzie za kulisami panował chaos i często pracowano na żywym organizmie, jest jasne.
Że nawet pomimo wielkich zawirowań, do jakich doszło na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem igrzysk (zwolnienie reżysera, kompozytora i dyrektora kreatywnego ceremonii otwarcia - WIĘCEJ TUTAJ), nikt nie przyczepi się do organizacji. Dla gospodarzy to kwestia honoru. Ich sumienność i dokładność jest pewna jak to, że po nocy przychodzi dzień.
ZOBACZ WIDEO: Dominika Kossakowska zdradza kulisy dramatu pływaków. "Informacje dopływały do nas z mediów"
Ale choć w Tokio słońce wstaje wcześnie i świeci z ogromną siłą, radości jest niewiele. I tak pozostanie do końca igrzysk.
Piątkowa ceremonia otwarcia igrzysk (godz. 13:00 polskiego czasu) może być pełna wizualnych popisów, wspaniałych doznań i artystycznych uniesień. Gospodarze zapowiadają, że podczas trwającego trzy godziny show dadzą oglądającym trochę uśmiechu, tak potrzebnego w pandemicznej rzeczywistości.
Problem w tym, że po trzech godzinach trzeba będzie do niej wrócić. Kibice przed telewizorami nadal będą oglądać puste krzesełka trybun, sportowcy znów zostaną zamknięci w swoich pokojach, a dziennikarzom ani na chwilę nie pozwoli się zapomnieć o restrykcjach.
Szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach mówi, że ceremonia otwarcia będzie wielką chwilą dla sportowców, "którzy czekali na nią pięć lat". Oczywiście, to zawsze ogromne przeżycie, zwłaszcza dla chorążych, w tym Mai Włoszczowskiej i Pawła Korzeniowskiego.
Bach nie wspomniał jednak o tym, że wszystkie reprezentacje pojawią się na niej w niezwykle ograniczonej liczbie i że na obiekcie mogącym pomieścić 68 tysięcy osób, oni będą machać w kierunku 950 oficjeli (WIĘCEJ TUTAJ).
To nie będzie wina Japończyków, jeśli po zakończeniu powiemy, że nie chcemy więcej takich igrzysk olimpijskich. Oni robią wszystko, co w ich mocy. Niestety, bez kibiców prawdziwy sport nie istnieje.
Wszyscy muszą jednak przełknąć ślinę, robić swoje i po prostu cieszyć się z możliwości wzięcia udziału w igrzyskach olimpijskich. By po latach opowiadać, że były jedyne w swoim rodzaju.