Bohater ostatniej akcji zabrał głos. "Nie zaryzykujesz to nie cieszysz się ze zwycięstwa"

PAP/EPA / FAZRY ISMAIL / Na zdjęciu: Przemysław Zamojski
PAP/EPA / FAZRY ISMAIL / Na zdjęciu: Przemysław Zamojski

Przemysław Zamojski niesamowitym rzutem zapewnił reprezentacji Polski w koszykówce 3x3 pierwszą wygraną podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. - Zrobiłem pompkę, rzuciłem i wygraliśmy - opowiedział o kluczowej akcji w "TVP Sport".

Pierwszy, historyczny triumf na igrzyskach olimpijskich naszej kadry koszykarzy 3x3 stał się faktem. W starciu z Japonią było nerwowo. I to na własne życzenie.

Biało-Czerwoni prowadzili 16:9, potem 18:12, ale dali rywalom wrócić do gry. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero w dogrywce, a decydujący okazał się dwupunktowy rzut Przemysława Zamojskiego.

- Byliśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, pomimo że w samej końcówce meczu mieliśmy przewagę. Straciliśmy ją, a w dogrywce przegrywaliśmy - powiedział bohater reprezentacji Polski w pomeczowym wywiadzie dla "TVP Sport".

ZOBACZ WIDEO: "Bieganie kilometrów zabija predyspozycje". Dziesięcioboista szczerze o koniecznych wyborach w tej dyscyplinie

Gospodarze Tokio 2020 mieli wydawać by się mogło łatwy rzut na zwycięstwo. Na szczęście dla Biało-Czerwonych, chybili. Nasi koszykarze swojej szansy już z rąk nie wypuścili. - Mało brakowało żeby Japończycy zgarnęli piłkę, ale ona jednak trafiła do nas. Mike (Hicks - przyp. red.) dobrze widział mnie na otwartej pozycji. Widziałem, że zawodnik mocno biegnie żeby zatrzymać rzut, więc zrobiłem pompkę rzuciłem i wygraliśmy - dodał.

Sprawdziło się niejako powiedzenie, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. - Trzeba było zaryzykować. Taka jest właśnie koszykówka 3x3 - tutaj nie zaryzykujesz, to nie cieszysz się ze zwycięstwa - skomentował wszystko Zamojski.

Dlaczego w końcówce nie udało się dowieźć dużej przewagi do końca? - Nie do końca rozgrywaliśmy długie akcje tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Czasami jednak tutaj nie da się rozegrać długich akcji. Jest nacisk, sędziowie nie zauważą jednego, dwóch przewinień. Musisz grać i wytrzymać tę presję - wyjaśnił najlepszy zawodnik w naszej drużynie.

Najważniejszym jest jednak fakt, że Biało-Czerwoni mają na koncie zwycięstwo po fatalnym występie przeciwko Łotwie (przegrana 14:21). - O to chodziło, żeby się otworzyć i zapomnieć. W tamtym meczu zawaliliśmy wiele elementów, ale to się na pewno już nie powtórzy - zakończył.

W niedzielę na podopiecznych Piotra Renkiela czekają kolejne dwa mecze. O godzinie 5:00 (polskiego czasu) ich rywalem będzie reprezentacja Serbii, a o 11:40 ROC. Warto dodać, że koszykarze to wielka nadzieja reprezentacji Polski na Tokio, żeby sięgnąć po olimpijski medal.

Zobacz także:
Polska - Japonia: co tam się stało?! Istny horror! No i ten rzut
Jedni odetchnęli z ulgą, inni krzyczeli wniebogłosy! To była potężna dawka nerwów i emocji

Komentarze (0)