Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Niech rzuci kamieniem ten, który w trakcie meczów reprezentacji Polski Bogdana Wenty czy Michaela Bieglera nie wychodził z siebie. Przełączenie kanału? Zbyt łagodne. Nie raz chodziło nam po głowie po prostu wyrzucenie telewizora przez okno.
Ale i tak ich kochaliśmy, właśnie za te dostarczane nam emocje, dramaty, niemal jednocześnie doświadczaliśmy w ich spotkaniach euforii i załamania nerwowego. No bo jak można tracić gole, grając w przewadze?! Spadaliśmy, ale po chwili znów jechaliśmy rollercoasterem do góry.
ZOBACZ WIDEO: Rozegranie największym problemem kadry siatkarzy? "Tego zdecydowanie brakowało z Iranem"
U polskich kibiców stany pośrednie po prostu nie istnieją. Widać to także na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jak słyszymy z kraju, występy naszych reprezentantów w koszykówce 3x3 cieszą się ogromnym zainteresowaniem fanów. Choć przecież konkurencja jest nowa i nie miała wiele czasu na zbudowanie bazy wielbicieli.
Polska kadra w tej dyscyplinie robi to teraz, choć aktualnie w tabeli zajmuje szóste miejsce na osiem zespołów. Na cztery spotkania przegrała dwa.
Ale daje show, które tak napędza fanów. Czyli dziennikarzy też. Pewnie dlatego na meczu z Rosją zjawiła się największa polska grupa przedstawicieli mediów od początku turnieju koszykarzy.
Przecież sobotnie spotkanie z Japonią miało w sobie wszystko. Polacy objęli wysokie prowadzenie, by szybko je stracić. Potem znowu odskoczyli. Tylko po to, by w końcówce stracić całą przewagę, a na sekundy przed końcem być o włos od bolesnej porażki. Po rzucie Japończyka na zwycięstwo piłka zatańczyła na tablicy, ale szczęście było z nami.
W dogrywce nawet przegrywaliśmy i dopiero rzut ostatniej szansy Przemysława Zamojskiego z dystansu przesądził o triumfie. Bohater Biało-Czerwonych odetchnął po nim jeszcze głębiej niż kibice.
Historia może nie gra, ale gdy budować coś wielkiego, to tylko zwycięstwami nad Niemcami lub Rosją. Mecz naszych siatkarzy ze Sborną na MŚ w 2006 był kamieniem węgielnym w budowie wielkiej reprezentacji Polski, która później wygrywała mistrzostwo Europy i dwukrotnie mistrzostwo świata.
Na początku 2007 roku wygrana nad Niemcami i popis Sławomira Szmala na mistrzostwach świata rozpoczęło piękne lata w polskiej piłce ręcznej. Podobnie jak pamiętna wygrana ekipy Adama Nawałki na Stadionie Narodowym w sporcie numer jeden.
I może w niedzielny wieczór oficjalnie nie graliśmy z Rosją, ale z Rosyjskim Komitetem Olimpijskim, jednak nie miało to znaczenia. Po świetnej grze Biało-Czerwoni wygrali i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo. Nie tylko w kwestii ostatecznego wyniku na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
10 minut gry może wystarczyć, by pociągnąć za sobą tłumy. Oby nie tylko do następnego meczu. W poniedziałek Biało-Czerwoni zagrają najpierw o godz. 12:05 z Holandią, a następnie z Chinami o 15:05 czasu polskiego.
Znamy godzinę meczu Igi Świątek w poniedziałek! Czytaj więcej--->>>
Znakomita postawa Polki! Będzie walczyć o medal--->>>