Tokio 2020. "Wszystko idzie w dobrą stronę". Beata Pacut przełamie niemoc polskiego judo?

Newspix / Lukasz Laskowski / PressFocus  / Na zdjęciu: Beata Pacut
Newspix / Lukasz Laskowski / PressFocus / Na zdjęciu: Beata Pacut

Beata Pacut to jedna z kandydatek do medalu podczas IO Tokio 2020 w turnieju judo. - Zawsze byłam zdania, że jeżeli chce się zdobyć medal, trzeba być gotowym na każdego. Tak jest i teraz - mówi WP SportoweFakty.

W kwietniowych mistrzostwach Europy Beata Pacut nie miała sobie równych w kategorii 78 kg. Tym samym udało jej się przerwać kilkunastoletni okres bez złota dla polskiego judo w imprezie tej rangi. Na igrzyskach Tokio 2020 spróbuje przełamać kolejną granicę i zdobyć pierwszy medal dla naszego kraju w tej dyscyplinie od 1996 roku.

Zawody z udziałem 25-latki zaplanowano na czwartek, 29 lipca. Nasza reprezentantka rozpocznie od pojedynku z Gabonką Sarah-Myriam Mazouz w 1/16 finału. Początek ok. godz. 4:30 czasu polskiego.

Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty: 2021 rok póki co jest bardzo udany dla pani. Dobre wyniki to w trakcie igrzysk dodatkowa motywacja czy raczej niewygodna presja?

Beata Pacut, reprezentantka Polski w judo: Te wyniki zdecydowanie podbudowują. Widzę ogromny postęp w moich walkach, a to przy tej ciężkiej pracy, jaką wykonuję, jest to bardzo ważne i ogromnie cieszy.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Polski rozkręca się w turnieju olimpijskim. "To jest kwestia tego co wydarzyło się w głowach Polaków"

Pani przygotowania do igrzysk wyglądały jakoś wyjątkowo w porównaniu do innych turniejów?

Przygotowania wyglądały podobnie. Jedyna różnica jest taka, że igrzyska są tym stuprocentowo docelowym startem. Choć przy wcześniejszych startach nie odpuszczaliśmy za bardzo, to jednak to skupienie i tak było skierowane na Tokio.

Igrzyska w Tokio są pani pierwszymi. Akurat trafiła pani na takie, które są zupełnie inne niż dotąd znaliśmy.

Jest trochę znaków zapytania. Wiadomo, że nie ma kibiców. Zawody są cichsze i trochę smutniejsze, ale mieliśmy okazję już się do tego przyzwyczaić podczas ostatnich startów. Są również inne czynniki. Parę razy byłam już w Japonii i także inna strefa czasowa jest jednym z utrudnień. Dzięki doświadczeniu wiem jednak, jak sobie z tym poradzić, jestem dobrej myśli.

Jak na panią wpłynęła decyzja przesunięciu igrzysk o rok?

Tak naprawdę pandemia dała mi w prezencie rok, który dobrze wykorzystałam. Efektem tego był choćby start w Turcji i srebro Grand Slamu, a potem złoto na mistrzostwach Europy. Wierzę w to, że wszystko idzie w dobrą stronę i teraz zaprezentuje się równie dobrze.

Pani złoto ME było pierwszym od kilkunastu lat dla Polski. Na medal w igrzyskach nasze judo czeka jednak jeszcze dłużej, choć w międzyczasie bardzo bliscy przerwania tej czarnej serii byli m.in. Robert Krawczyk i Paweł Zagrodnik.

Robert jest moim aktualnym trenerem, Paweł to kolega z klubu. Obaj dzielili się ze mną doświadczeniami. Z Robertem często rozmawiamy na temat zbliżającego się występu na igrzyskach i cieszę się, że mogę korzystać z jego wiedzy. Szczególnie że kiedy wie się więcej, to można przygotować się na różne sytuacje.

Współpraca z Krawczykiem mocno panią rozwinęła?

Na pewno. Pracujemy indywidualnie, a to było mi bardzo potrzebne. Ponadto jest to współpraca zarówno w kwestii fizycznej, jak i psychicznej. W tym pierwszym przypadku poprawiamy najmniejsze szczegóły. Jeśli chodzi o tą drugą stronę, to czuje się, że nie odbiegamy od innych krajów. Pełny profesjonalizm.

Rozpracowaliście już potencjalne rywalki w turnieju olimpijskim?

Mamy z trenerem opracowaną całą listę zawodniczek, w których jest analiza stylu walki. Losowanie odbywa się na około tydzień przed moim startem, więc jest trochę czasu na odpowiednie sprawdzenie i ustawienie się na przeciwniczkę.

Turniej judo przebiega dość szybko. Jest w ogóle możliwość, by analizować na bieżąco rywalki w przypadku kolejnych awansów?

Oczywiście. W trakcie turnieju zawsze na bieżąco oglądamy wszystko dla przypomnienia, ale wszystko jest tak naprawdę przetrenowane wcześniej. Pomagać powinna też znajomość zawodniczek, które będą walczyć na igrzyskach.

Jest jakaś judoczka, z którą chciałaby pani uniknąć rywalizacji przynajmniej w tych pierwszych rundach?

Już nie raz pokazałam, że mogę bić się z każdą przeciwniczką oraz toczyć równe i dobre walki nawet z faworytkami mojej kategorii. Zawsze byłam zdania, że jeżeli chce się zdobyć medal to trzeba być gotowym na każdego. Tak jest i teraz.

A więc liczy pani na medal w Tokio?

Każdy sportowiec leci z nadzieją na medal i każdy będzie robił wszystko, aby z nim wrócić. Igrzyska rządzą się jednak swoimi prawami i o tym musimy pamiętać.

To jaki konkretnie cel zakłada pani sobie w Japonii? Albo raczej co panią zadowoli?

Moim celem jest zaprezentowanie siebie z jak najlepszej strony. Chce móc po tych zawodach spokojnie powiedzieć, że jestem zadowolona i zrobiłam wszystko najlepiej jak potrafiłam. Jedyne co do tego potrzebuję to zdrowie i trochę szczęścia, a resztę sama jestem w stanie wypracować.

Rekord zakażeń w Tokio. Co z igrzyskami?

Komentarze (3)
asmag
28.07.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nie pompujcie balonika. Potem jak przegra będzie hejt. 
avatar
Przemek Janowski
28.07.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Oby słowa przekuła w czyny. Nie patrzeć na nazwiska, tytuły rywali, tylko walczyć. Postawa, jakiej brakuje mi u polskich sportowców. 
avatar
yes
28.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przeczytałem o Beacie w judo i pomyślałem o Beacie Maksymow, Kruszynie. Miała trochę sukcesów.