Tokio 2020. Marcin Motyka: Łzy Igi Świątek powiedziały wszystko [Opinia]

Getty Images /  Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek

Występ w igrzyskach olimpijskich w Tokio to dla Igi Świątek wspaniałe doświadczenie i przeżycie. Polka musi się mierzyć z dużymi i nieznanymi emocjami. Jak wielkimi - pokazała to jej reakcja po porażce z Paulą Badosą

Za sprawą ojca, Tomasz Świątka, byłego wioślarza, Iga Świątek od dziecka słuchała opowieści o magii igrzysk. Wielokrotnie wspominała, że chłonęła historie związane z olimpijskim występem swojego taty w 1988 roku w Seulu i sama pragnęła zagrać na najważniejszej imprezie sportowej świata.

Tenisiści nie cenią igrzysk

A wśród zawodowych tenisistów takie podejście to rzadkość. Tenis to jeden z niewielu sportów, w którym występ w igrzyskach nie jest ogromną nobilitacją i wyjątkowym zaszczytem. Bardzo często jest natomiast niechcianym obowiązkiem i wielu chce uniknąć jego wypełnienia.

Jednak Świątek nie poszła śladem wielu uznanych postaci rozgrywek i nie wymigała się od olimpijskiego startu. Od wielu tygodni podkreślała, że występ w Tokio będzie dla niej spełnieniem marzeń. Do stolicy Japonii pojechała z dużymi oczekiwaniami ze swojej strony i jeszcze większymi ze strony kibiców i mediów.

ZOBACZ WIDEO: "Bieganie kilometrów zabija predyspozycje". Dziesięcioboista szczerze o koniecznych wyborach w tej dyscyplinie

Ogromne emocje

Zachowanie Polki po meczu z Paula Badosą [3:6, 6:7(4)] zobrazowało, z czym się mierzyła. Płacz to bowiem naturalna reakcja organizmu na poziom napięcia. Jest autentyczny i wbrew często powtarzanym mitom nie jest powodem do wstydu czy oznaką słabości. Siedząc przez kilka minut na ławce i chowając w ręczniku zapłakaną twarz, tenisistka unaoczniła emocje, z którymi w tamtym momencie musiała się skonfrontować.

Opinie, jakoby Świątek występ w Tokio potraktowała niepoważnie albo że jej "się nie chciało", są wyssane z palce. Nie, tak nie było. Do igrzysk przygotowywała się profesjonalnie i skrupulatnie. Myślała o nich już przed Rolandem Garrosem. A przecież czekał ją jeszcze wcześniej Wimbledon.

Więcej niż słowa

A że się nie udało? Cóż, taki bywa sport. To, że ma się w dorobku wielkoszlemowy tytuł i jest się zawodniczką z czołowej "10" światowego rankingu, nie oznacza, iż będzie się wszystko wygrywać, zwłaszcza w tak konkurencyjnej dyscyplinie, jak zawodowy tenis.

Sport wyzwala emocje Z jakimi tuż po poniedziałkowej porażce musiała skonfrontować Świątek, przekonał się cały świat. Nie musiała mówić, choć w wywiadach telewizyjnych odniosła się do meczu w analityczny sposób. Wszystko powiedziały jej łzy.

I to zachowanie właściwie powinno wystarczyć za cały komentarz.

Marcin Motyka

Zobacz pozostałe teksty autora ->>

Komentarze (5)
avatar
Fata
26.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Czy wy w tej durnej redakcyjce kompletnie zidiocieliście???! Czytaj całość
avatar
Tom.
26.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ależ oczywiście, że potraktowała ten występ poważnie. Lecz łzy pokazały, że zbyt poważnie. Albo lepiej powiedziawszy: narzuciła sobie zbyt wielką presję. To było też widać w meczu: była niecier Czytaj całość
avatar
Wiktorek
26.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Paryż był jej największym sukcesem, ale po Paryżu jeszcze kilka startów zakończyła zwycięsko. Nawet gdyby nie było tego super-sukcesu w RG to i tak uznalibyśmy, że odnosi sukcesy. Ale nie każdy Czytaj całość
avatar
yes
26.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To jest sport. Łzy sprawy nie rozwiązują. Do finału w tenisie dojdą i o złoto powalczą tylko zwycięzcy poprzednich spotkań. Czytaj całość