- Czekałam do ostatniej chwili z decyzją, ponieważ była ona dla mnie trudna. Z przykrością informuję, że nie polecę do Tokio. Musiałem posłuchać swojego ciała i kolan. W tych trudnych czasach, zarówno Ministerstwo Sportu, sponsorzy, jak i Algierska Federacja Lekkoatletyczna, udzieliły mi niezbędnego wsparcia. Gdybym miał słuchać wyłącznie serca, pobiegłbym po kolejny medal. Ale nie chciałem dawać nikomu fałszywych nadziei. Nie jest łatwo utrzymać się na najwyższym poziomie, kiedy zdrowie zawodzi. Przeprowadziłem kilka testów fizycznych i wyniki nie były zadowalające. Nie osiągałem wyników, na jakie mnie stać. Powrót z Japonii z pustymi rękoma byłby bardzo przygnębiający - napisał na swoim facebookowym profilu Taoufik Makhloufi.
Makhloufi przed pięcioma laty w Rio de Janeiro wywalczył dwa srebrne medale - w biegach na 800 i 1500 m, w 2012 roku w Londynie sięgnął natomiast po złoto na 1500 m.
Reprezentacja Polski do biegu awizowała między innymi Marcina Lewandowskiego. Nasz zawodnik na początku lipca, podczas mityngu Diamentowej Ligi w Monako, poprawił rekord Polski w biegu na 1500 m., uzyskując czas 3.30,42. 34-latek potwierdził tym samym wysoką formę u progu igrzysk olimpijskich. W rywalizacji na 1500 metrów wystąpić ma również Michał Rozmys.
Czytaj także:
Tokio 2020. Co ze startem Justyny Święty-Ersetic? Dyrektor sportowy PZLA zabrał głos
Nie zgodziła się na sesję w "Playboyu". Fani już nie mogą się doczekać jej startu
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska pod znakiem obostrzeń. "Jesteśmy kontrolowani co kilka metrów"