[tag=64308]
Aleksandra Kowalczuk[/tag] olimpijskie zmagania rozpoczęła od zwycięstwa z Australijką Rebą Stewart - 7:2. W ćwierćfinale poprzeczka poszła jednak do góry i tym razem na drodze Polki stanęła Milica Mandić.
Pojedynek miał dwa oblicza dla Kowalczuk. Polka szybko objęła prowadzenie 3:0, ale w końcówce pierwszej rundy dała się skontrować i było 3:2. Druga odsłona nie przyniosła punktu dla żadnej ze stron i dopiero trzecia okazała się kluczowa dla losów rywalizacji.
A w niej niestety Mandić nie pozostawiła złudzeń. Popisała się dwoma kopnięciami na głowę (oba punktowane za 3), a następnie wykorzystała błędy Polki, która musiała ruszyć do odrabiania strat. Serbka triumfowała 11:4.
ZOBACZ WIDEO: Rozegranie największym problemem kadry siatkarzy? "Tego zdecydowanie brakowało z Iranem"
Dla Kowalczuk nie jest to jeszcze koniec nadziei na medal. Polka może wystąpić w repasażach, choć jej los jest aktualnie w rękach rywalek.
Czytaj także:
- Niemki wszystkich zaskoczyły strojami. W Japonii zrobiło się o nich bardzo głośno
- Tokio 2020. Pierwszy dzień turnieju i pierwsze niespodzianki w łucznictwie