Biało-Czerwoni z dorobkiem czterech zwycięstw i jednej porażki wygrali grupę A turnieju olimpijskiego Tokio 2020. To oznaczało, że w ćwierćfinale Polska zmierzy się z Francją. Trener naszej kadry Vital Heynen był przekonany, że zagramy o 9 czasu japońskiego, czyli o 2 naszego czasu.
Od kilku dni nasi siatkarze trenowali rano, by przyzwyczaić się do tak wczesnej pory rozgrywania meczu. Jednak w ostatniej chwili organizatorzy podali nowy plan, według którego mecz Polski z Francją rozpocznie się o 21:30 lokalnego czasu, czyli 14:30 polskiego.
Piotr Gruszka, były reprezentant Polski i siatkarz, który w niej rozegrał kilkaset meczów, uważa, że takie zmiany terminów nie są normalne. - To nie fair - powiedział obecny trener Exact Systems Norwid Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
- Jeśli Heynen od jakiegoś czasu porannymi treningami przygotowywał zespół, a godzina 9 jest nietypowa, to nie jest normalne, żeby nagle zmieniać godzinę meczu. Z drugiej strony nie czas i miejsce na robienie teraz awantury. To byłoby moim zdaniem niepotrzebne - dodał.
Jego zdaniem nie ma jednak sensu o tym, by dyskutować o zmianie godziny rozgrywania meczu. Najistotniejsze jest to, by Polacy wygrali i awansowali do półfinału, dzięki czemu otworzą sobie drogę do walki o olimpijski medal.
Czytaj także:
"Nie popadajmy w histerię". Ekspert zabrał głos przed ćwierćfinałem polskich siatkarzy
Polska - Francja. Przyjaźnie odłożą na bok. "Z Polską musimy zagrać tak, jak z Rosją i z Brazylią"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)