Nie milkną echa sytuacji związanej z Białorusinką Krysciną Cimanouską. Biegaczka nie chce wracać do kraju i wystąpiła o azyl w Polsce. Jest już po rozmowach z polską ambasadą w Tokio, wszczęto także procedurę wizy humanitarnej.
Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, prof. Piotr Gliński, zapowiedział, że Cimanouska po przyjeździe do Polski będzie miała zapewnione odpowiednie warunki do kontynuowania kariery.
Według informacji przekazanych przez rt.com, mąż i syn Cimanouskiej uciekli na Ukrainę. 24-latka otrzymała duże słowa wsparcia. Nie wszystkim jednak spodobała się jej postawa.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
Nastazja Miranczuk-Iwanowa, która w Tokio rywalizuje w skoku w dal, negatywnie wypowiedziała się na temat swojej rodaczki.
- Myślę, że to krępujące dla sportowca na takim poziomie, że reprezentantka kraju, broniąca honoru flagi i kraju uwikłała się w taką sytuację - powiedziała Miranczuk-Iwanowa w rozmowie z narodową białoruską telewizją.
- Widzieliśmy jakiś niepokój, chaos, coś ją niepokoiło. (...) Było kilka działań, które naprawdę nas wszystkich rozczarowały i przyniosły skazę naszemu krajowi. To naprawdę nieprzyjemna sytuacja - dodała.
Afera z Krysciną Cimanouską wybuchła w niedzielę, gdy okazało się, że zmuszono ją do powrotu na Białoruś. Wcześniej wycofano ją ze startu. Mówi się, że decyzja miała wymiar polityczny.
Czytaj także:
- Nowe informacje ws. represjonowanej Białorusinki. "Powiedziano nam, że jest szczęśliwa"
- "Jest przerażona". Polski ambasador spotkał się z białoruską olimpijką