Przed startem rywalizacji kobiet w podnoszeniu ciężarów w kategorii powyżej 87 kilogramów olbrzymie kontrowersje wzbudziła obecność na liście startowej Laurel Hubbard. Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyraził zgodę na jej występ na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio kilka tygodni przed startem imprezy. Nowozelandka została tym samym pierwszym transpłciowym sportowcem, który wziął udział w zmaganiach na pomoście ciężarowym.
Zawodniczka z Kraju Kiwi nie miała jednak powodów do zadowolenia po swoim debiucie. Nowozelandka typowana do walki o medale została wykluczona z rywalizacji po trzech nieudanych próbach w rwaniu. W pierwszej przerzuciła za głowę ciężar 120 kg, w kolejnych dwóch arbitrzy uznali, że wyniesienie zostało wykonane nieprawidłowo. Po swoim ostatnim występie Laurel Hubbard uderzyła się w klatkę piersiową i wykonała rękoma gest serca, po czym, opuściła parkiet.
- Dziękuję bardzo za zainteresowanie moimi skromnymi wynikami sportowymi. Wiem, że ze sportowego punktu widzenia nie spełniłam standardów, które sobie wyznaczyłam. Wiem, że mój udział w tych igrzyskach nie był pozbawiony kontrowersji - powiedziała reprezentantka Nowej Zelandii, dziękując urzędnikom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego za zrozumienie i umożliwienie jej występu na igrzyskach olimpijskich.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
- Byli niezwykle życzliwi i myślę, że potwierdzili, że idea igrzysk olimpijskich i sport są czymś, co sprawia, że każdy na świecie może odnieść sukces - powiedziała 43-letnia zawodniczka.
- Laurel Hubbard jest kobietą i rywalizuje zgodnie z zasadami swojej Federacji. Musimy oddać hołd jej odwadze i wytrwałości - powiedział dziennikarzom dyrektor medyczny MKOl Richard Budgett, cytowany przez ANSA.
Pierwszy w historii występ transseksualistki na igrzyskach olimpijskich wzbudził skrajne odczucia. Rywalizująca w grupie B podczas konkursu, Belgijka Anna Vanbellinghen nie kryła swojego niezadowolenia. - Szanuję ją, ale podtrzymuję swoje stanowisko: to kiepski żart - powiedziała Vanbellinghen.
W obronę swoją zawodniczkę biorą natomiast przedstawiciele Nowozelandzkiego Komitetu Olimpijskiego. - Musimy myśleć, że za tymi technicznymi i sportowymi kwestiami stoi człowiek - podkreślają.
Tymczasem MKOl obiecał w niedzielę, że po igrzyskach olimpijskich w Tokio ujawni nową politykę dotyczącą włączania osób transpłciowych do rywalizacji.
Czytaj także:
Mówi o tym cały świat. Amerykance grożą kary
Nie uwierzysz, co mistrz olimpijski robi w Tokio. Tak wspiera środowisko LGBT