Tokio 2020. Spowiedź trenera kajakarek. Przyznał się do pewnej rzeczy

Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Tomasz Kryk
Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Tomasz Kryk

Karolina Naja i Anna Puławska we wtorek zdobyły dla Polski srebro w kajakarskiej dwójce. - Karolina przeszła długą i ciężką drogę w tym sezonie. Wystawiłem ją na mocną próbę - mówi trener Tomasz Kryk.

Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

To dzięki nim reprezentacja Polski mogła cieszyć się z trzeciego olimpijskiego medalu w Japonii. W finale popłynęły kapitalnie, złoto przegrały o pół sekundy. Radości jednak nie było końca. Karolina Naja mogła cieszyć się z trzeciego swojego medalu na igrzyskach, Anna Puławska z pierwszego.

Ta pierwsza wróciła do wielkich wyników po przerwie związanej z urodzeniem syna. O bilety na Tokio 2020 walczyła długo i zawzięcie.

- Muszę być sprawiedliwy i muszę to powiedzieć. Karolina przeszła długą i ciężką drogę w tym sezonie. Wystawiłem ją na mocną próbę, jeżeli można w ogóle tak zrobić - przyznał trener kajakarek Tomasz Kryk.

ZOBACZ WIDEO: Polska wpadła w euforię! Mamy złoty medal na igrzyskach w Tokio! "To było fenomenalne rozegranie biegu"

Przyznał wprost, że jej miejsce w kadrze "wisiało na włosku", ale... - Myślę, że to zdecydowało o tym, że ona dzisiaj tutaj mentalnie była w takiej dyspozycji. Musiała mocno rywalizować o miejsce. To była część planu treningowego. Bo jak można kobietę spełnioną z dwoma medalami olimpijskimi i po macierzyństwie mobilizować do jeszcze cięższych treningów? - tłumaczył.

Miejsce finalnie wywalczyła sobie na początku czerwca. Przysłowiową "kropkę nad i" postawiła podczas kontrolnych zawodów w Poznaniu. Tam wygrała wyścig na 500 metrów. Kryk przyznał też, że zawodniczka nie miała żadnych pretensji o jego plan.

- Powiedziała tylko "ufałam i wiedziałam, że trener ma w tym jakiś plan i chce trener wziąć najmocniejszą i sprawdzoną ekipę do Tokio" - wyjaśnił zadowolony Kryk.

Czy szkoleniowiec czuje się "ojcem sukcesu"? Czy czuje spełnienie po tym medalu? - Spełniony jeszcze nie, ale jestem zadowolony i szczęśliwy - wyjaśnił. Dodał też, że to zawodniczki zapracowały sobie na medal. - Praca trenera kończy się na wprowadzeniu zawodnika do finału, potem odpływając od pomostu zawodnik jest sam i zostaje mu już tylko indywidualna praca - dodał.

Najważniejsze dla niego jest fakt, że z kolejnej wielkiej imprezy "kajaki" wrócą do kraju z medalem. Cieszy się z tego, że tytaniczna praca przynosi takie efekty. Czy w Tokio są jeszcze szanse na kolejne krążki?

- Jesteśmy dobrze przygotowani, jesteśmy w formie i chcemy walczyć. Ja bym tylko zaapelował i żeby to podkreślić. Chcemy ostudzić emocje. Chcemy się dwa dni skoncentrować na kolejnych występach - zakończył Kryk.

Zobacz także:
Poznały się w magiczny sposób. Teraz zdobyły srebro dla Polski. "Wiedziałyśmy, że mamy moc"
Polacy nie nawiązali do najlepszych czasów. Złoto dla faworytów

Komentarze (0)