W czwartkowy poranek odbył się finał pchnięcia kulą. Niestety, bez Polaków, ponieważ Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk odpadli w eliminacjach. Zdecydowanymi faworytami do złota byli Amerykanie Ryan Crouser i Joe Kovacs.
I to właśnie Crouser już w pierwszej próbie ustalił rywalizację. Pchnął na 22,83m, co dawało mu niemal pewny złoty medal. Ta odległość była też nowym rekordem olimpijskim. W drugiej uzyskał jeszcze 10cm dalej. Walczył już wtedy z własnym rekordem świata, który wynosił 23,37m.
Drugie miejsce niemal od początku zajmował Joe Kovacs. Amerykanin w pierwszej próbie uzyskał 22,19m. Później zaledwie jeden centymetr bliżej od niego pchnął Tomas Walsh. Zawodnik Stanów Zjednoczonych poczuł się zagrożony i w czwartym pchnięciu uzyskał 22,65. Zgłosił akces do walki o złoto.
Crouser jednak nie dał sobie odebrać zwycięstwa. W ostatnim pchnięciu uzyskał aż 23,30, czym przypieczętował złoto. Kovacs i Walsh utrzymali swoje pozycje.
Wyniki:
1. Ryan Crouser (USA) - 23,30m
2. Joe Kovacs (USA) - 22,65
3. Tomas Walsh (Nowa Zelandia) - 22,47
Czytaj więcej:
Tokio 2020. Zdobył z Polską mistrzostwo świata. "Polska - Francja to byłby piękny finał"
Tokio 2020. Polka szybka jak błyskawica! Ale o finał drżała do końca
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"