W światowych mediach zawrzało po konkursie jeździeckim w pięcioboju nowoczesnym kobiet. Dramat przeżywała Annika Schleu, która wylosowała konia, który był kompletnie nieposłuszny. W pewnym momencie pomóc jej chciała trenerka. Kim Raisner uderzyła zwierzę pięścią i wybuchła wielka afera. Zachęcała też swoją zawodniczkę, by ostrzej traktowała "Saint Boya".
Niemiecka trenerka została wyrzucona z igrzysk olimpijskich, a dodatkowo musiała zmierzyć się z wielką krytyką. Teraz była olimpijka sama zabrała głos. Próbuje wytłumaczyć, że nic złego nie zrobiła.
- Jestem daleka od torturowania zwierząt. Kocham zwierzęta, kocham konie, tak samo jak Annika. Nie bijemy naszych koni. Tak, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że użyłam zbyt ostrych słów - cytuje Raisner bz-berlin.de.
Niemka stwierdziła, że została zbyt mocno potraktowana. Trudne chwile przeżywa także jej podopieczna. Schleu odpiera ataki, że była zbyt ostra dla konia.
- Jestem atakowana, że zachowałam się nieludzko i wykazałam się okrucieństwem wobec zwierząt. Ja jednak traktowałam konia najlepiej, jak mogłam. Musiałam być konsekwentna, ale nie byłam brutalna. Trenerka mogła się wyrazić inaczej, ale to wynikało z dużego napięcia emocjonalnego - mówi pięcioboistka.
Annika Schleu po całym zamieszaniu zastanawia się nad kontynuacją kariery. Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy za trzy lata wystartuje w igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
"Kiedy koń nie chce współpracować". Katastrofa kandydatki do złota >>
Tokio 2020. Z pracy na budowie po złoto olimpijskie. "Wszystko na jedną kartę" >>
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek z brązowym medalem IO w Tokio. Czy będzie zadowolony z tego osiągnięcia?