Rywalizacja w kobiecym omnium, czyli wieloboju kolarskim, była ostatnią szansą na powiększenie dorobku medalowego Polski na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Niestety z rywalizacją bardzo szybko pożegnała się Daria Pikulik.
Polska kolarka uczestniczyła w poważnej kraksie już w pierwszej konkurencji (scratch) i ze względów zdrowotnych musiała wycofać się z dalszej rywalizacji. Tuż po tej decyzji, udzieliła wywiadu dla TVP Sport, w którym wszystko starała się wytłumaczyć.
- Czuję się bardzo poobijana. Była kraksa na dużej prędkości, ponieważ została nam już tylko runda do końca. Trzy dziewczyny czy dwie po mnie przejechały. Nie jestem dziewczyną, która poddaje się po jednej kraksie, bo miałam już ich wiele. Jednak ciężko mi się oddycha. Już też chyba siadła mi trochę głowa, nie byłam przygotowana na taki rozwój zdarzeń - mówiła Daria Pikulik.
Przez cały wywiad Polka miała łzy w oczach. Jak sama przyznaje, poprzez kraksę, nie ze swojej winy, brutalnie musiała pożegnać się z marzeniami o medalu.
- Wierzyłam do końca, że jestem w stanie cos zrobić. Wiedziałam, że jestem tu w życiowej formie i stać mnie na zrobienie medalu. Zawsze mówię, że szczęście sprzyja lepszym, więc chyba niestety dzisiaj nie byłam najlepsza z tych dziewczyn. Mam nadzieję, że to się jeszcze kiedyś odwróci - mówiła zrozpaczona Polka.
Tokio 2020 to dla Darii Pikulik już drugie igrzyska olimpijskie. Poprzednie w Rio 2016 rok uważa za wielką porażkę, ponieważ ukończyła omnium na odległym 14. miejscu, teraz natomiast nie ukończyła rywalizacji. W rozmowie z TVP Sport przyznała jednak, że postara się przełamać tę złą passę już za trzy lata w Paryżu.
Zobacz także: Szokujące zachowanie maratończyka
Zobacz także: Cieszynka Kubańczyka stała się hitem internetu
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. "Mógł z powodzeniem walczyć o medal". Ennaoui zdradza kulisy startu i przygotowań Marcina Lewandowskiego