Burza w polskiej kadrze. Zawodnicy nie wierzą w to, co się dzieje

PAP/EPA / Na zdjęciu: Alicja Tchórz
PAP/EPA / Na zdjęciu: Alicja Tchórz

Pachnie dużym skandalem w Polskim Związku Pływackim. Sześciu reprezentantów Polski wyleciało już do Tokio jako olimpijczycy, a w samych igrzyskach nie będą mogli wystąpić! Sytuację skomentował w "Gazecie Wyborczej" szef PZP Paweł Słomiński.

Czy błąd w zgłoszeniu zawodników sprawi, że sześciu reprezentantów Polski nie będzie mogło wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich pomimo faktu, że są już po ślubowaniu i oficjalnie zostali olimpijczykami?

Taka sytuacja jest możliwa! W środę FINA, czyli Międzynarodowa Federacja Pływacka, opublikowała listy startowe podczas Tokio 2020. Z 23 naszych reprezentantów znalazło się na nich tylko 17. Co z resztą?

Szóstka Alicja Tchórz, Aleksandra Polańska, Paulina Peda, Mateusz Chowaniec, Jan Kozakiewicz i Jakub Kraska najprawdopodobniej zaliczą tylko wycieczkę do Tokio. Właśnie rozgrywa się wielki dramat tych sportowców.

Minimum B, to nie minimum A

Z czego wynika nieporozumienie i problemy ze zgłoszeniem? Rozchodzi się o minimum olimpijskie, które można było zdobyć na dwóch pułapach. "Poziom A" dawał gwarancję startu podczas igrzysk olimpijskich, "poziom B" dawał tylko nadzieję na udział w tej imprezie. Tutaj trzeba było liczyć na dodatkowe, specjalne zaproszenia od FINA.

Wszystko "wypłynęło", gdy nasza kadra była już na miejscu. Wymieniona szóstka doznała szoku. Zaczęła się walka o pozytywne rozwiązanie sprawy, ale wydaje się, że nie ma na to szans.

- Dostaliśmy odpowiedź z FINA. Jest odmowna. Federacja nie zgadza się na dołączenie polskich pływaków do listy startowej - powiedział "Gazecie Wyborczej" szef PZP Paweł Słomiński. - W naszej ekipie w Japonii żałoba. Dochodzą mnie głosy, że zawodnicy są załamani, niektórzy grożą nam, związkowi, sądem.

Przyznał też, że walka trwa, a wina nie leży po stronie PZP. Wiele wskazuje jednak na to, że za niedopatrzenie odpowiedzialny jest właśnie związek. Reprezentanci z "minimum B" mogli zostać zgłoszeni do sztafet - wtedy ich występ w Tokio byłby pewny, ale nie mogliby wystartować w zawodach indywidualnych. Wyszło jednak tak, że nie wystąpią w ogóle.

Na całym zamieszaniu Polska może stracić aż trzy sztafety, a nasi reprezentanci są załamani i rozgoryczeni. Związkowi grożą nawet sądem. Co ciekawe, na igrzyskach w Rio PZP również się nie popisał. Wtedy nieprawidłowości w zgłoszeniach pozbawiły szansy na występy Konrada Czerniaka i Marcina Cieślaka.

Śmiech przez łzy

Paulina Peda i Alicja Tchórz wydają się być pogodzone ze swoim losem. Wszystko to można "wyczytać" z ironicznych postów w ich kanałach w mediach społecznościowych.

Tchórz zamieściła filmik, w którym o jej występie na igrzyskach w Tokio decyduje rzut monetą. Wybrała orła, ale na monecie są dwie reszki. Uznała, że jej los jest przesądzony.

- Znalazłam rozwiązanie. Orzeł, startuję w igrzyskach. Reszka, nie startuję - powiedziała na filmiku. Reszka z jednej, reszka z drugiej... - Wszystko jasne, nie płynę - dodała.

Wpisy w podobnym tonie pojawiły się też na koncie Pedy. "Pozwolicie, że jeszcze wstrzymam się od komentarza. Nasi Trenerzy podjęli jeszcze próby walki (rozumiecie...?! Trenerzy)" - napisała reprezentantka Polski.

"Jeżeli już o wszystkim się dowiemy bardzo chętnie odpowiem na Wasze pytania, a także zrobię live aby naświetlić Wam jak wygląda nasze podwórko i moje wejście jak i życie w Kadrze Narodowej" - dodała.

Potem w swoim InstaStories dodała kilka memów, które pojawiły się ze względu na to zamieszanie. Do jednego z nich dodała komentarz "śmiech przez łzy".

Zobacz także:
To fatalna informacja. Nie tylko dla reprezentantki Polski
Poważne problemy amerykańskich koszykarzy. Zapadła decyzja w sprawie sparingu z Australią

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie strzelają pięknych goli? Po tym nagraniu zmienisz zdanie

Źródło artykułu: