Robert Karaś dokonuje niemożliwego. Pokonał gigantyczne problemy

Facebook / Robert Karaś / Na zdjęciu Robert Karaś
Facebook / Robert Karaś / Na zdjęciu Robert Karaś

Robert Karaś walczy o mistrzostwo świata w ultra triathlonie w Szwajcarii. Polak dokonuje czegoś, co trudno sobie wyobrazić. Teraz jest świetnym sportowcem. Jak wyznał w styczniowej rozmowie z Żurnalistą, przez lata zmagał się z demonami.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedzielę (14 sierpnia) w szwajcarskim Buchs rozpoczęły się zawody IUTA World Championship Swiss Ultra Triathlon. Uczestnicy mistrzostw świata mają do pokonania dystans 10-krotnego Iron Mana: 38 km na basenie, 1800 km na rowerze i 422 km trasy biegowej.

Robert Karaś dokonuje niemożliwego. Ma już za sobą dwa etapy morderczej rywalizacji. Gdy wybiegł na trasę biegową miał gigantyczną przewagę. Jest na dobrej drodze, by wywalczyć tytuł mistrza świata w ultra triathlonie. Sportowiec jest na ustach całej Polski.

Jego wyczyn obserwują tysiące fanów. - To jest kosmos. Jak się mówi, że sportowcy przekraczają pewne granice, to zdecydowanie nabiera to teraz jeszcze innego znaczenia - mówiła o nim Anna Lewandowska.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening

Życiowy partner Agnieszki Włodarczyk codziennie na treningach spędza kilka godzin, by podołać tak wymagającym wyzwaniom. Jednak niewiele osób wie, że przed laty sportowiec miał duże problemy. Opowiedział o tym w styczniowym wywiadzie, który udzielił Żurnaliście.

- Mam w sobie takiego demona, który wielokrotnie w moim życiu potrafił zawalić mi świat. Gdzie na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że go faktycznie zawalił. Ale jak już wyszedłem z dołka, czy przeskoczyłem tę przeszkodę, to byłem o wiele, wiele wyżej, kilka kroków w przód. I otwierały się przede mną nowe wody, lepsze, na których byłem bardziej szczęśliwy - powiedział Karaś.

Wyznał, że przed laty "demon" zaprowadził go do kasyna. Wizyta zakończyła się stratą wielkich pieniędzy.

- Raz poszedłem za całą swoją wypłatę do kasyna i wszystko przej...łem. Przegrałem koło stówy. Wszystkie swoje kontrakty postawiłem. Stwierdziłem, że będę miał dwieście. No i nie udało się, ale wiedziałem, że sobie poradzę, bo zaraz będę miał kolejne wpływy. Później tego błędu nigdy nie popełniłem. Nigdy więcej nie pójdę do kasyna - dodał.

W styczniowej rozmowie z Żurnalistą zapewnił, że "demon" nigdy nie zepsuł mu życia, choć mógł wiele razy. To wzmocniło go psychicznie i fizycznie, dzięki czemu teraz jest w stanie rywalizować na trasie morderczego wyścigu, gdzie nie daje żadnych szans rywalom.

Czytaj także:
Zawodnik zadebiutował w trakcie sezonu w zupełnie nowej dyscyplinie
Wzruszające zdjęcie Agnieszki Włodarczyk. "Nasz bohater"

Komentarze (0)