Karaś poddał się badaniu wariografem. Taki był wynik

Instagram / Na zdjęciu: Robert Karaś
Instagram / Na zdjęciu: Robert Karaś

Przez aferę dopingową Robert Karaś jest na cenzurowanym. W opinii publicznej pojawiło się wiele różnych opinii. Triathlonista w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym przekazał, że wziął udział w badaniu wariografem, aby rozwiać wątpliwości.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Karaś w maju 2023 roku brał udział w Brasil Ultra Tri. Pobił wtedy rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana z czasem 164 godziny, 14 minut i 2 sekundy. W niedzielę (30 lipca) triathlonista opublikował jednak szokujące doświadczenie.

Organizator zawodów w Brazylii federacja International Ultra Triathlon Association (IUTA) przekazała mu, że w jego organizmie wykryto "śladowe ilości niedozwolonych substancji". "Oświadczam, że nigdy nie stosowałem żadnej formy dopingu" - podkreślił (więcej TUTAJ).

Podczas poniedziałkowego programu "Hejt Park" w Kanale Sportowym Robert Karaś stwierdził, że chodzi konkretnie o masteron (drostanolon) i meldonium. Zażył środki z nadzieją, iż nie będzie miało to wpływu na majowy start w Brasil Ultra Tri. Dodał też, że błąd popełnił polecony mu specjalista od suplementacji Michał Maciej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza

Sportowiec podjął konkretne kroki. Poddał się bowiem badaniu wariografem. Chce, aby opinia publiczna uwierzyła w jego wersję zdarzeń. - Byłbym skończonym idiotą, gdybym czymś nielegalnym się szprycował - mówił.

- Żaden sportowiec, który bierze cokolwiek niedozwolonego, nie poszedłby na wykrywacz kłamstw. Tego się nie da oszukać. Półtorej godziny byłem u najlepszego specjalisty w Polsce - powiedział.

Triathlonista przyznał, że zażył niedozwolone środki - w trakcie przygotowań przed lutową walką z Filipem "Filipkiem" Marcinkiem. Był jednak przekonany, że te będą utrzymywać się w organizmie przez kilka dni. Powód takiej decyzji? Kontuzja, z którą walczył na przełomie 2022 i 2023 roku.

Podczas badania wariografem zadano mu kilka konkretnych pytań. "Biorę pełną odpowiedzialność za wynik mojego testu antydopingowego. Jednak zapewniam, że nie przyjąłem tych substancji w celu poprawienia swojego wyniku na zawodach w Brazylii" - napisał w mediach społecznościowych.

"Środki przyjąłem w styczniu, żebym mógł przygotować się do walki MMA, jaką stoczyłem 3 lutego. Nie miało to żadnego pozytywnego wpływu na moje przygotowania ani sam start w Pucharze Świata, który odbył się pod koniec maja. Jako dowód mojej prawdomówności przedstawiam dokumentację z badania wariografem" - dodał.

Informacja o pozytywnym wyniku testu antydopingowego Roberta Karasia zszokowała środowisko sportowe. Podobnie jak samego sportowca, który wiadomość od federacji International Ultra Triathlon Association otrzymał w trakcie jazdy samochodem.

- Dla mnie był to ogromny szok, jechałem autem, jak dostałem tą wiadomość. Poczułem, jakby mi rodzina wszyscy najbliżsi zginęli w katastrofie lotniczej. Musiałem zjechać na przystanek, bo myślałem, że się zrzygam - wspomniał.

Michał Rynkowski, dyrektor POLADA (Polskiej Agencji Antydopingowej), w rozmowie z portalem WP SportoweFakty przekazał, że karą za wykrycie tej substancji może być czteroletnia dyskwalifikacja (więcej TUTAJ). Do jego wypowiedzi Karaś odniósł się naprawdę ostro.

- Jeżeli będę zdyskwalifikowany, to w IUTA, jednej z federacji. Rozmawiałem z prezesem drugiej federacji, federacji ultra. Zaprosił mnie na wyścig w lutym i wiem, że wystartuję tam, będę próbował się oczyścić i pobiję rekord. To będzie miało wpływ na decyzję IUTY, że mogą mi tę karę skrócić - powiedział.

Karaś ponadto zasugerował, że po słowach Rynkowskiego niektórzy jego sponsorzy wycofali się ze współpracy. - Przez tego pana mi się życie zmieniło. Przez niego straciłem 600 tys. w jeden dzień - podsumował.

Zobacz też:
Bardzo złe informacje dla Karasia. Ekspert wyjaśnia: to są wyjątkowe sytuacje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty