W niedzielę, 30 lipca Robert Karaś poinformował, że otrzymał złe wieści od organizatora zawodów w Brazylii, czyli federacji International Ultra Triathlon Association. W jego organizmie wykryto niedozwolone środki.
Dzień później Karaś pojawił się w programie "Hejt Park", którym na Youtube zajmuje się Kanał Sportowy. Tam wyznał, że zażył środki niedozwolone z nadzieją, że nie przeszkodzą mu w starcie w Brazylii. To wynikało jednak z błędu specjalisty od suplementacji, Michała Macieja, który został mu polecony.
Jednak jego wyznanie nie spotkało się z pozytywnym odbiorem ekspertów. Nikt na Twitterze nie stanął po stronie Karasia, który opowiedział o całym procesie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
"To jak Karaś pogrąża i inkryminuje się w tej rozmowie jest niepojęte. Szef POLADA zły, sponsorzy źli. A on wiedział, że środki nielegalne, ale miały się wyczyścić po 72 godzinach. No ale jak ktoś bawi się w freak-fighty, to sam wyłącza się z grona poważnych sportowców" - przyznał Daniel Maikowski z portalu Gazeta.pl.
"Trzeba trzymać kciuki, że po tym 'występie' Robert Karaś otrzyma maksymalną 4-letnią dyskwalifikację, która będzie surowo przestrzegana. Cyniczne podejście do dopingu. Świadome zażywanie zabronionych substancji. Nie dla takich osób w sporcie. Dzieci, młodzież, są inne autorytety!" - napisał Mateusz Ligęza, dziennikarz sportowy radia ZET.
"Jeżeli Robert #Karaś wiedział w chwili przyjmowania substancji, że jest zabroniona (właśnie to przyznał) a do tego nie poprosił o wyłączenie terapeutyczne TUE, to dla takich ludzi nie ma miejsca w sporcie. Celebryta i kanciarz. Bez odbioru" - podkreślił Michał Chmielewski, dziennikarz TVP Sport.
"To chyba już klasyka gatunku, że gość złapany na dopingu zapewnia, że nie mógłby wziąć świadomie, bo ten doping nie jest mu do niczego potrzebny. I zawsze znajdzie się grupa osób, która w to wierzy" - stwierdził Marek Wawrzynowski, były dziennikarz WP SportoweFakty, a obecnie "Przeglądu Sportowego Onet".
"Ale pretensje do sponsorów i do szefa agencji antydopingowej to już niezły odlot" - dorzucił pod jego wpisem redakcyjny kolega, Maciej Trąbski.
"Robert Karaś to od dzisiaj, po tym bezwstydnym wyznaniu, persona non grata w świecie sportu. Domknąć skandal, niebawem poinformować o dotkliwej sankcji i koniec. Facet powinien zniknąć. Miał swoje pięć minut sławy i teraz powinien spędzić wieczność w medialnym zapomnieniu" - ocenił Artur Gac z Interii.
"Te wypowiedzi są w dodatku na tylu poziomach żenujące... zwłaszcza o szefie POLADA. Przyjmując te środki Karaś wlazł w bagno, a teraz jeszcze się w nim wygodnie umościł" - dorzuciła pod jego wpisem redakcyjna koleżanka, Justyna Krupa, była dziennikarka WP SportoweFakty.