Zaskakujące słowa o trasie w Warszawie. "To nasza największa duma"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe
Materiały prasowe
zdjęcie autora artykułu

Tegoroczna edycja IRONMAN Warsaw przejdzie do historii jako jedna z najlepszych w historii. Na trasie pojawiło się około 2,5 tysiąca uczestników. Dopisały także gwiazdy, które ustanowiły nowe rekordy trasy i zapewniły znakomite widowisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Przypomnijmy, że niedzielne zawody triathlonowe IRONMAN 70.3 Warsaw zwyciężyli reprezentanci Norwegii, Casper Stornes i Solveig Lovseth. Na podium znalazło się dwoje Polaków: Kacper Stępniak i Marta Łagownik. Jako czwarty na metę dotarł Gustav Iden.

Stornes stopniowo budował przewagę na dystansie połowy Ironmana (1,9 km pływania - 90 km roweru - 21,1 km biegu) i zwyciężył w IRONMAN 70.3 Warsaw 2024 z rewelacyjnym czasem 3:28:12. - Nie spodziewałem się, że wygram z tak dużą przewagą. Etapy pływacki i kolarski przebiegły pod moją kontrolą, a bieganie wyszło mi bardzo szybkie. Do tego wyścigu przygotowywałem się może ze dwa tygodnie, ale widocznie dystans średni bardziej mi odpowiada. Trasa wyścigu w Warszawie jest bardzo szybka. Jest bardzo wiele miejsc, gdzie można jechać na rowerze z maksymalną mocą. To trasa na pobicie rekordu świata - przyznał tuż po zawodach Stornes, który na co dzień specjalizuje się w wyścigach na dystansie olimpijskim.

Norweg od początku wydawał się głównym rywalem dla naszego reprezentanta, czyli Kacpra Stępniaka. Ostatecznie jednak do wielkiej walki między zawodnikami nie doszło, bo Stornes kontrolował wyścig.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zbliża się Euro, a Glik... Piłkarz pokazał zdjęcia

- Bardzo walczyłem dzisiaj ze sobą. Choć dałem z siebie wszystko, to nie pokazałem wszystkiego, co wytrenowałem na treningach. Kilometr przed metą Jorik narzucił takie tempo, że wytrzymałem może 200-300 metrów i nie dałem rady. Wynik jest jednak w pełni satysfakcjonujący, bo zdobyłem kwalifikację na mistrzostwa świata w Nowej Zelandii - mówi trzeci zawodnik IRONMAN 70.3 Warsaw.

Zadowolony ze swojego występu był także czwarty na mecie Gustav Iden. Miał ku temu wyjątkowy powód. - Jestem z siebie dumny, że byłem w stanie ukończyć ten wyścig. To było moje najdłuższe bieganie od roku. Odcinek biegowy był znacznie gorszy niż myślałem. Stare miasto w Warszawie jest fatalne do biegania, przez co moje łydki i uda dostały mocno w kość. Mimo wszystko to znakomity wyścig, bawiłem się doskonale - dodał szczęśliwy były mistrz świata.

Za chwilę do swoich kolegów na mecie dołączyła najszybsza zawodniczka zawodów, czyli Solveig Lovseth. - Nie spodziewałam się, że wygram z aż tak dużą przewagą. Na trasie rowerowej długo nie widziałam żadnego rywala i trudno to było kontrolować. Cieszę się, że mogliśmy tutaj triumfować z Casperem. Miło było zobaczyć go na trasie biegowej i zorientować się, że on także jest liderem. Spędziliśmy tutaj fajny czas, a jeszcze przed wyścigiem mieliśmy trochę okazji do wspólnych treningów - dodała.

Za plecami Norweżki ściganie zakończyła Polka, Marta Łagowik. - Przed wyścigiem nie uwierzyłabym, że będę druga. Nie trenuję jeszcze takich objętości jak inne zawodniczki. Zwykle lubię, gdy trasa kolarska jest bardziej pagórkowata, bo tym razem na płaskiej trasie musiałam się mocno zmęczyć i to trochę odbiło się na bieganiu. Dostałam jednak gigantyczne wsparcie od fanów i mogłam się poczuć nieco uprzywilejowana ze względu na to, że biegłam we własnym kraju - wyjaśniła.

- Jesteśmy ambitni i zawsze chcemy jeszcze więcej. Liczymy, że z roku na rok ta impreza dalej będzie rosła. Po niedzielnych zawodach najbardziej cieszą mnie słowa zwycięzcy, którzy powiedział, że to trasa na rekord świata. Mamy rekordową frekwencję, gigantyczne zainteresowanie kibiców i śmiało można powiedzieć, że to był duży sukces. To nasza duma - podsumował dyrektor IRONMAN Poland, Michał Drelich.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Milioner wszystko przewidział "Bezmyślne zachowanie". Ekspert wyjaśnia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty