Trójkolorowe Vancouver - podsumowanie drugiego dnia finałów XXI ZIO

Niedziela nie była zbyt dobra dla polskich sportowców na igrzyskach w Vancouver. Biało-czerwoni zajęli tym razem odległe miejsca i dotyczy to nawet Tomasza Sikory. Z sukcesów swoich reprezentantów najbardziej cieszyć się mogli kibice francuscy, gdyż trójkolorowi wywalczyli dwa złote medale.

W tym artykule dowiesz się o:

Rywalizacja biathlonistów na 10 kilometrów była najciekawszą konkurencją z punktu widzenia polskiego kibica. Tomasz Sikora rozpoczął dobrze, strzelał bezbłędnie, i zajmował niezłe miejsce na półmetku zawodów. Niestety, nasz zawodnik miał pecha, gdyż nad Whistler rozpętała się ulewa, która zupełnie zmieniła warunki. Ci, którzy mieli narty posmarowane kilkadziesiąt minut wcześniej, momentalnie tracili wiele sekund do grupki szczęściarzy z niskimi numerami startowymi, którzy zdążyli ukończyć konkurencję przed deszczem. Na drugim strzelaniu Polak pomylił się dwa razy i ostatecznie był pod koniec trzeciej dziesiątki. Wygrał niespodziewanie Vincent Jay przed Emilem Hegle Svendsenem oraz, co również jest zaskoczeniem, Jakovem Fakiem.

Był to zresztą dzień Francuzów w Whistler, gdyż zawodnik z tego kraju wygrał również kombinację norweską. O ile na Jaya postawiłby mało kto, o tyle nikogo nie zdziwił sukces Jasona Lamy Chappuis. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata już na stadionie, tuż przed metą, po pasjonującym biegu doścignął uciekającego Johnny'ego Spillane'a i wywalczył dla siebie złoto. Po medal prócz tej dwójki sięgnął jeszcze młody talent z Włoch, Alessandro Pittin.

Historyczne wydarzenie miało miejsce w narciarstwie dowolnym. W jeździe po muldach mężczyzn ku wielkiej radości gospodarzy po złoto sięgnął Alexandre Bilodeau. W przeszłości Kanada organizowała już igrzyska olimpijskie, jednak przed własną publicznością sportowcy spod znaku klonowego liścia nigdy nie radzili sobie wystarczająco dobrze i ich ojczyzna była niechlubnym wyjątkiem - reprezentanci wszystkich pozostałych państw organizujących igrzyska zawsze sięgali u siebie po złote medale. Teraz najcenniejszy laur wywalczył w domu również Kanadyjczyk, czyli Bilodeau, który był jednym z głównych kandydatów do czołowych miejsc, gdyż w poprzednim sezonie zdobył Puchar Świata.

Rywalizacja saneczkarzy w Vancouver już zawsze będzie kojarzyć się z tragedią Nodara Kumaritaszwilego. W cieniu śmierci młodego Gruzina rozegrano w niedzielę dwa ostatnie ślizgi konkurencji jedynek mężczyzn. Złotą passę Armina Zoeggelera Felix Loch, który pokonał swojego rodaka Davida Muellera. 20-latek prowadził już po pierwszym dniu zawodów i w finałowych ślizgach nie dał już sobie wyrwać złota zasłużenie zwyciężając. Kto wie, być może Niemcy mają zawodnika, który będzie godnym następcą legendarnego Georga Hackla, obecnego zresztą w Vancouver. Z kolei wspomniany Zoeggeler musiał tym razem zadowolić się brązowym medalem po dwóch zwycięstwach w Salt Lake City i Turynie. Włoch kontynuuje za to swoją medalową passę, gdyż na igrzyskach nie schodzi z podium począwszy od 1994 roku, gdy był trzeci w norweskim Lillehammer.

Ostatnim finałem była rywalizacja łyżwiarek szybkich na 3000 metrów. Zwyciężyła główna faworytka Martina Sablikova. Gwiazda reprezentacji Czech nie zawiodła swych fanów i zdobyła złoto. Czesi liczą również na jej kolejny sukces za kilka dni na 5000 metrów. Katarzyna Woźniak i Luiza Złotkowska, dwie Polki, które w niedzielę startowały na pierwszym z dystansów, straciły do Sablikovej po kilkanaście sekund i zajęły miejsca w trzeciej dziesiątce.

Źródło artykułu: