Justyna Kowalczyk: Złapałam oddech

Przed następnym startem Justyna Kowalczyk wreszcie mogła nieco odetchnąć. Jednak już w najbliższą sobotę Polkę czeka kolejna ciężka przeprawa - bieg na 30 kilometrów. - Na pewno powalczę - przekonuje na łamach Przeglądu Sportowego.

Justyna Kowalczyk po morderczych wysiłkach wreszcie mogła liczyć na wolny dzień. - To była chwila na złapanie oddechu. Byłam w Vancouver, pochodziłam, odpoczęłam, nie trenowałam jakoś specjalnie intensywnie - mówi dla Przeglądu Sportowego.

Teraz Kowalczyk czeka start na 30 kilometrów. - Postaram się dobrze jeździć na zjazdach. Zobaczymy, jak się będę czuła i jak będą spisywać się narty. Na pewno powalczę - przekonuje.

Trener Aleksander Wierietielny zaznaczył ostatnio, że prawdziwa walka zacznie się po 25 kilometrach. - To prawda. Ale mam całe 25 kilometrów, żeby wypracować jakąś przewagę. W Libercu po 20 km większość dziewczyn była już utopiona i została rozgrywka pomiędzy dwiema-trzema zawodniczkami. Było nas więcej w czubie, ale wiadomo było, że reszta biegnie, żeby biec. Wcześniej na Mistrzostwach Świata w Sapporo, dziewczyny zaczęły się ścigać jeszcze wcześniej - tłumaczy.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Źródło artykułu: