Niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie bez zawahania z pomocą ruszyła Agnieszka Kobus-Zawojska, nasza dwukrotna medalistka olimpijska w wioślarstwie.
O ataku Rosjan dowiedziała się w drodze ze zgrupowania w Szklarskiej Porębie na wręczenie nagród dla najlepszych sportowców w Warszawie.
- Napisałam do znajomej wioślarki, która pierwsza mi przyszła na myśl, mieszka na Ukrainie. Zapytałam, jak się czuje - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Nietypowa inauguracja i dłuższa przerwa. Co na to skoczkowie?
- Powiedziała, że zbudziły ją wybuchy, ale na razie jeszcze nie ma zamiaru się ewakuować. Dzień później napisała, że jedzie na południowy-zachód, przy granicy z Rumunią. Przekazała, że tam powinno być bezpiecznie - dodała wioślarka. Ale nie było.
Kobus-Zawojska bez chwili zawahania zaproponowała jej przyjazd do Polski. To wioślarka, Ołena Buriak. Ukrainka - razem z przyjaciółką i mamą szybko pojawiły się w naszym kraju.
Tutaj czekało na nie mieszkanie od szwagierki Kobus-Zawojskiej. - Mieszkała w mieszkaniu mojego męża. Jej mąż jest w Mikołajewie, w najgorszej lokalizacji tak naprawdę - przyznała niedawno w programie "Obgadane" Karoliny Sobocińskiej w o2.
My home is your homepic.twitter.com/2DGCmVh504
— Agnieszka Kobus Zawojska (@KobusZawojska) March 4, 2022
Pojawił się hejt
Wioślarka nie czuła się wyjątkowo z powodu tego, co zrobiła. Uważa, że od początku wojny cała Polska podejmuje podobne decyzje. Jedynym problemem jest hejt, jaki pojawił się w momencie, gdy Kobus-Zawojska zamieściła w sieci zdjęcie z ukraińską rodziną, którą przyjęła.
- Jakiś pan mi napisał, że przeprasza, że zakłócił lansowanie się. Zastanowiłam się, że my jako sportowcy, osoby publiczne, powinniśmy się w taki sposób "lansować", ponieważ dajemy przykład innym. Wolę się lansować w taki sposób, niż jakąś głupotą i złymi rzeczami. Uważam, że nic w tym złego, jeżeli promujemy pomaganie i dobre wartości - przyznała WP SportoweFakty.
Wicemistrzyni olimpijska z Tokio uważa, że taka postawa to szerzenie sportowych wartości. To właśnie sportowcy, jako osoby publiczne - jej zdaniem - powinny dawać przykład innym.
- Jak rozmawiam z koleżankami z Ukrainy, to dla nich nawet udostępnienie flagi, to jest coś wielkiego. Nam się wydaje, że to nic, ale im więcej osób to zrobi, tym więcej się dowie itd. - przyznała.
Rywalizacja tylko w sporcie
- Rywalizować powinniśmy tylko w sporcie. Ja strasznie przeżyłam tą wojnę, zwłaszcza pierwsze dni. Emocjonalnie, fizycznie bo strasznie się zaangażowałam w pomoc i czułam obowiązek, że muszę pomóc - dodała w programie "Obgadane".
Jak się Kobus-Zawojska i Buriak wystąpiły nawet razem w zawodach. - Wyszłam z założenia, że mi sport pomaga, to pewnie jej też pomoże, bo będzie mieć jakiś cel - przyznała.
Okazuje się też, że Ukrainka na chwilę zdecydowała się wrócić do ojczyzny. - Pomagała tam. Zastanawiała się nawet czy nie wstąpić do armii. Jej mąż jest Białorusinem i walczy dla niej, dla jej kraju - kontynuowała.
Dał też jasną odpowiedź czy jeszcze pojawi się w Polsce. - Wróci, jak wygramy... - powiedział.
Zobacz także:
Rosjanie zaskoczyli ws. mundialu. Piszą o Polsce
Groźne i bardzo niepokojące informacje przed mundialem. Uaktywniło się ISIS