Uderzył w płot przy ponad 320 km/h i żyje. Pokazali nagranie

Facebook / Road Racing Empire / Na zdjęciu: Paul Cassidy po wypadku
Facebook / Road Racing Empire / Na zdjęciu: Paul Cassidy po wypadku

Na Wyspach Brytyjskich rozpoczął się sezon na wyścigi uliczne. Podczas kwalifikacji do North West 200 chwile grozy przeżył Paul Cassidy. Brytyjczyk uderzył w płot przy prędkości ok. 320 km/h, pofrunął wysoko w górę i... wylądował na masce samochodu.

W tym artykule dowiesz się o:

Paul Cassidy pofrunął w powietrze po uderzeniu w płot na trasie wyścigu ulicznego North West 200, który co roku rozgrywany jest w Irlandii Północnej. Brytyjczyk miał mnóstwo szczęścia, bo ogrodzenie zabezpieczone było specjalnymi poduszkami powietrznymi.

Cassidy po uderzeniu w przeszkodę pofrunął w powietrze - na wysokość ok. 7 metrów. Następnie wylądował na masce zaparkowanego w pobliżu samochodu. Chociaż wypadek wyglądał bardzo groźnie, to motocyklista doznał tylko urazu nogi, która jest mocno posiniaczona.

- Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Po kontakcie z rywalem nie wiedziałem, jaki tor jazdy wybrać. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem ten płot, a przed nim bariery ochronne. Pomyślałem sobie: "no dobra, uderzymy w to" - powiedział Cassidy w BBC Sport.

ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice

- Tuż przed samym uderzeniem zeskoczyłem z siodełka, przez co pofrunąłem w powietrze na wysokość ok. 7 metrów - dodał doświadczony motocyklista, który początkowo nawet nie zdawał sobie sprawy, że wylądował na samochodzie osobowym.

- Nawet o tym nie wiedziałem. Leżałem na ziemi, próbowałem złapać oddech, gdy jeden z funkcyjnych zapytał: "widziałeś jak wygląda ten samochód?". Szczerze mówiąc, gdyby nie to auto, najpewniej nie rozmawialibyśmy teraz. On zamortyzował upadek. Czuję się teraz jak bardzo szczęśliwy człowiek. Gdybym uderzył o beton, mielibyśmy zupełnie inną historię - stwierdził Cassidy.

Brytyjczyk po wypadku powrócił do padoku zawodów North West 200 i przez cały weekend pomagał innym uczestnikom wyścigu ulicznego. - Ludzie byli zdumieni. Pytali, jakim cudem żyję i chodzę. Mówili, że sami np. spadali z drabiny i łamali biodro, a mi nic nie jest. Po prostu poleciałem 7 metrów w górę, wylądowałem na samochodzie, wstałem, otrzepałem się z kurzu i poszedłem dalej - podsumował Cassidy.

Wielka Brytania ma długą historię, jeśli chodzi o organizowanie wyścigów ulicznych. Stały się one bardzo popularne na Wyspach w czasach, gdy nie było profesjonalnych torów. To właśnie na ulicach miast początkowo rywalizowano w motocyklowych mistrzostwach świata, które obecnie są znane pod nazwą MotoGP. Najbardziej popularne i prestiżowe wyścigi uliczne na Wyspach to w tej chwili Isle of Man TT oraz właśnie North West 200.

Komentarze (2)
avatar
Maciej De
13.05.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W tym miejscu nikt nigdy nie jechał ok 320 km/h. Nie wiem skąd macie takie newsy, maksimum na tym łuku jeżdżą ok 220 km/h. Wiem bo tam mieszkam i obserwuje ten wyścig co roku. 
avatar
Megster
13.05.2024
Zgłoś do moderacji
11
0
Odpowiedz
Jak by uderzył przy 320 km/h, to byśmy czytali nekrolog...