Marquez rozgrzał kibiców na ostatnim zakręcie w Teksasie. "Zrobiłem to z nudów"

Marc Marquez zdominował rywalizację w Teksasie, pewnie zwyciężając w GP USA. Młody Hiszpan prowadził z ogromną przewagą przez cały wyścig, jednak na ostatnim zakręcie był bliski wypadnięcia z toru.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrz świata 2013 już po starcie objął prowadzenie i systematycznie powiększał przewagę nad drugim Danim Pedrosą. Gdy kibice emocjonowali się walką o trzecie miejsce, którą toczyli ze sobą Andrea Dovizioso, Stefan Bradl i Bradley Smith, Marquez postanowił rozgrzać do czerwoności swój zespół i kibiców zgromadzonych na torze w Austin. Hiszpan na hamowaniu do ostatniego zakrętu miał ogromne problemy z opanowaniem motocykla i niemal wypadł z toru. Do lidera wyścigu natychmiast zbliżył się jadący płynnie Pedrosa, jednak Marquez zdążył w ślimaczym tempie przekroczyć linię mety jako pierwszy.

Marc Marquez nie miał sobie równych na torze w Austin. Czy Hiszpan obroni tytuł mistrza świata MotoGP? (fot. Repsol Honda Team)
Marc Marquez nie miał sobie równych na torze w Austin. Czy Hiszpan obroni tytuł mistrza świata MotoGP? (fot. Repsol Honda Team)

Po wyścigu młody Hiszpan żartował z całego zdarzenia. - Może sam wyścig nie był najbardziej interesujący, ale końcówka już wyglądała nieźle. Przyznaję, nudziło mi się, dlatego postanowiłem trochę ożywić fanów i zespół - powiedział sympatyczny zawodnik Repsol Honda Team. - To był dla mnie trudny wyścig, bo prowadziłem od startu do mety. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego w kategorii MotoGP. To wymagało naprawdę ogromnej koncentracji, a ja pod koniec wyścigu po prostu ją straciłem, stąd ten błąd. Dla mnie ten wyścig był po prostu za spokojny - wyjaśnił. Wart pokreślenia jest fakt, że Marquez jako jedyny wystartował w tym wyścigu na twardej oponie, przygotowanej przez firmę Bridgestone. Pozostali zawodnicy zdecydowali się na użycie ogumienia ze średnią mieszanką. Mimo to, jeździec Repsol Honda Team od początku rywalizacji znajdował się na pewnym prowadzeniu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)