Organizatorzy wyścigu MotoGP w Brnie mają spory problem z zamknięciem budżetu na tę imprezę. Według czeskich mediów, brakuje im ok. 50 mln koron, czyli 1,5 mln euro. Dlatego we wtorek wstrzymano sprzedaż biletów na tę imprezę, a rozegranie Grand Prix Czech stanęło pod znakiem zapytania.
[ad=rectangle]
Wsparcie dla organizacji wyścigu od dawna zapewniają czescy politycy. Podczas zebrania rady miasta w Brnie miało dojść do głosowania, w trakcie którego rządzący miastem mieli się opowiedzieć za dotacją imprezy. Z tych planów jednak się wycofano - zamiast podjęcia konkretnej decyzji, przegłosowano jedynie uchwałę, w której zapewniono, iż Czesi nadal są zainteresowani organizowaniem wyścigów MotoGP w Brnie. W dokumencie nie padają żadne kwoty. Jest jedynie mowa o wsparciu dla wyścigu ze strony miasta, województwa i państwa czeskiego.
Równocześnie serwis novinky.cz poinformował, że jedna z ostatnich propozycji zakładała bardzo hojną dotację dla organizatora wyścigu w Brnie. Władze województwa miały przekazać na Grand Prix Czech 20 mln koron, ministerstwo edukacji 30 mln, a miasto 10 mln. Automotodrom Brno nie przyjął jednak tej oferty, gdyż wiązała się ona ze spełnieniem szeregu żądań.
Ostateczna decyzja w sprawie wyścigu w Brnie ma zostać ogłoszona 29 czerwca. Jeśli zawody zostaną odwołane, kibicom zostaną zwrócone pieniądze za zakupione bilety. - Musieliśmy wstrzymać sprzedaż biletów, bo radni nie zagłosowali w sprawie przyznania dodatkowych pięćdziesięciu milionów koron, które wcześniej były obiecane. Dotarliśmy do końca drogi, bo minął termin wyznaczony przez Dornę na zapłatę za organizację wyścigu. Tymczasem rada miasta przyjęła jedynie niezobowiązującą uchwałę. Teraz musimy się przygotować na każdą z opcji - powiedział Jiri Smetana, rzecznik Automotodrom Brno.