Zaczęło się od Grand Prix San Marino na torze Misano. Domowy wyścig Valentino Rossiego, na który co roku przygotowuje specjalne malowanie kasku. Tym razem Włoch przedstawił na nim małą rybkę, za którą grasuje ogromny rekin. Na konferencji prasowej powiedział wprost - jestem tą rybką, grasujący rekin obrazuje moich rywali.
Rossi nie wymienił nazwiska Jorge Lorenzo, ale przekaz był jasny - rekinem jest jego kolega z zespołu. Bo to właśnie z nim walczy o tytuł mistrzowski w tym roku. To właśnie Lorenzo wygrał w tym sezonie najwięcej wyścigów - sześć, a mimo to w klasyfikacji mistrzostw jest gorszy od Włocha. Lorenzo wygrywa seryjnie treningi, wygrywa kwalifikacje, ale ma problem z regularną jazdą w wyścigach.
Rossi ma przy tym sporo szczęścia. Prowadzenie w mistrzostwach objął już po inauguracyjnym wyścigu w Katarze, w którym pokonał Marca Marqueza. Lorenzo na torze Losail prowadził przez chwilę... ale w jego kasku odczepiła się gąbka i zasłaniała mu wizjer, co miało wpływ na jego jazdę. Potem Hiszpan pogubił też punkty w Argentynie, bo zmagał się z anginą.
Wydawało się, że sytuacja odwróciła się po Grand Prix Czech. Lorenzo pewnie wygrał w Brnie i zrównał się punktowo z Rossim, co dało mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata ze względu na większą liczbę wygranych wyścigów. - Kolejne wyścigi w kalendarzu preferują styl jazdy Jorge, ale zobaczymy co się stanie. Biorę wyścig po wyścigu i podchodzę do tego na spokojnie - mówił w Brnie Rossi.
Treningi przed kolejnym wyścigiem o Grand Prix Wielkiej Brytanii pokazały, że Włoch miał rację. Lorenzo na suchej nawierzchni wygrywał kolejne treningi... aż w niedzielę spadł deszcz. Po raz kolejny "Por Fuera" nie ustrzegł się błędu. Nie założył specjalnej maski na nos i w wilgotnych warunkach zaczął mu parować wizjer w kasku. Rossi na mokrej nawierzchni czuł się za to jak ryba w wodzie - po raz pierwszy w karierze wygrał na Silverstone i odzyskał prowadzenie w mistrzostwach.
Po kilku tygodniach sytuacja powtórzyła się w Misano. "Rekin" Lorenzo znowu brylował w treningach i kwalifikacjach, aż w niedzielę spadł deszcz i jego tempo spadło. Rossi bez problemów wyprzedził go na mokrym torze... i tym razem wydawało się, że to on popełnił błąd. Nie zdecydował się na zjechania do boksów w momencie, gdy tor zaczął przesychać. Lorenzo zrobił to wcześniej i znalazł się przed swoim rywalem. Tyle, że zamiast odrobić punkty w mistrzostwach, stracił podwójnie... Na niedogrzanej oponie stracił panowanie nad motocyklem w jednym z zakrętów i zanotował upadek. Rossi zakończył wyścig w Misano na piątym miejscu, choć mógł odnieść zwycięstwo. Biorąc pod uwagę wypadek Lorenzo, dla niego ten wynik był niczym wygrana.
Wydarzenia z tych dwóch wyścigów sprawiły, że przewaga Rossiego w mistrzostwach wynosiła aż 23 punkty. W Grand Prix Aragonii, które odbyło się w normalnych warunkach, Lorenzo potwierdził to co kibice wiedzą od początku sezonu - jest wyraźnie szybszy od "Doctora". Rossi na torze Motorland Aragon przegrał nie tylko z Lorenzo, ale również z Danim Pedrosą, przez co w trakcie jednego wyścigu stracił aż dziewięć punktów ze swojej przewagi. Bardzo ważna była manifestacja Lorenzo po wygranym wyścigu - Hiszpan zatrzymał się w jednym z zakrętów i na przygotowanej przez kibiców tablicy namalował markerem napis "yes, we can". Po zjeździe do alei serwisowej przed swoimi mechanikami zaczął udawać rekina. W ten sposób Hiszpan jasno odpowiedział na zaczepki i gierki psychologiczne Rossiego.
Aż nadeszło Grand Prix Japonii. Lorenzo wygrał cztery sesje treningowe i to z ogromną przewagą nad resztą stawki. Rossi na torze Motegi był zagubiony - w piątek tracił niecałą sekundę do Hiszpana. W sobotę sytuacja uległa zmianie. "Doctor" poprawił tempo w ostatnim treningu i był tuż za plecami największego rywala. Na początku kwalifikacji wyjechał na tor zaraz za Lorenzo, o czym "Por Fuera" nie miał pojęcia. W ten sposób Hiszpan holował Rossiego przez całe okrążenie, pozwalając mu na osiągnięcie rekordowego czasu. Wprawdzie pod koniec sesji Lorenzo poprawił swój czas i ostatecznie to on sięgnął po pole position, to nie był zadowolony z zachowania 36-latka.
Lorenzo upust swojej frustracji dał podczas wywiadu dla hiszpańskich mediów. Powiedział w nim, że nie podoba mu się holowanie Rossiego. Oskarżył Włocha, że ten podglądał i podkradł ustawienia jego motocykla, dlatego tak bardzo poprawił swoje tempo przed sobotnimi kwalifikacjami. Rossi odpowiedział w swoim stylu - on nie widzi w swoim zachowaniu najmniejszego problemu. Wielokrotnie zdarzało się już, że za jego plecami holowali się inni rywale, to tym razem on postawił podciągnąć się za kimś. Swój cel osiągnął i nie chodzi tu nawet o dobry wynik w kwalifikacjach, a o wyprowadzenie z równowagi Lorenzo. Tym bardziej, że prognozy pogody na niedzielę zapowiadają deszcz na torze Motegi, a w takich warunkach Hiszpan nie radzi sobie najlepiej.
Możemy być jednak pewni, że walka psychologiczna pomiędzy Rossim a Lorenzo nie skończy się wraz z wyścigiem o Grand Prix Japonii. Najprawdopodobniej obaj zawodnicy będą walczyć o tytuł aż do ostatniego wyścigu sezonu w Walencji, a w takich sytuacjach jak na wojnie - wszystkie chwyty dozwolone.