W zeszłym roku Jorge Lorenzo stracił sporo punktów z powodu problemów z kaskami firmy HJC. W Katarze uszkodziła się wyściółka kasku, która zaczęła zasłaniać wizjer Hiszpanowi i w ten sposób nie udało mu się dowieźć dobrej pozycji do mety. Z kolei w deszczowych warunkach na torze Silverstone zaparowała szybka w kasku "Por Fuery".
W trakcie trwania sezonu, Lorenzo kilka razy wypowiadał się na temat produktów koreańskiej firmy i zapewniał, że wypełni kontrakt z HJC, który obowiązywał również na sezon 2016. Ostatecznie Hiszpan zdecydował się jednak na zerwanie umowy i w tym roku będziemy go oglądać w produktach francuskiej firmy Shark.
- Jestem zadowolony, że wchodzę w nowy sezon z tak prestiżową marką jak Shark, która ma długą historię w MotoGP. Dla mnie stanowi to ekscytujące wyzwanie i jestem pewien, że będziemy tworzyć zgrany zespół - powiedział Lorenzo po podpisaniu kontraktu.
Równocześnie hiszpański motocyklista musi zadecydować czy w nowym sezonie startować będzie z numerem "1" na motocyklu. Takie prawo przysługuje aktualnemu mistrzowi świata. Gdy Lorenzo zdobywał drugi w karierze tytuł mistrzowski, w kolejnym roku nadal startował z charakterystycznym dla siebie numerem "99" na maszynie.