Rywalizacja w Jerez ułożyła się po myśli Valentino Rossiego. W sobotnich kwalifikacjach doświadczony Włoch sięgnął po pole position i tym samym zasygnalizował wysoką formę i gotowość walki o zwycięstwo w niedzielnym wyścigu.
Wyścig w wykonaniu "Doctora" był niemal bezbłędny. Rossi świetnie wyszedł ze startu i utrzymał prowadzenie. Za jego plecami znalazł się Jorge Lorenzo, jednak Hiszpan nie był w stanie utrzymać tempa 37-latka. - Myślę, że to był doskonały weekend. Zaczęliśmy już w piątek rano, kiedy byłem szybki, a motocykl działał bardzo dobrze. W wyścigu maszyna spisywała się fantastycznie, a zespół wykonał świetną pracę. Muszę powiedzieć ogromne "dziękuję" teamowi Yamahy - powiedział po wyścigu Rossi.
"Doctor" przyzwyczaił swoich kibiców, że rzadko wygrywa wyścigi, prowadząc od startu do mety. W zeszłym roku Rossi odniósł kilka zwycięstw, ale musiał wtedy przedzierać się ze środka stawki i odzyskiwać pozycję. Tym razem było inaczej. - Miałem dobre tempo i dobry start. Byłem w stanie jechać na limicie, bo czułem się komfortowo na motocyklu. Szczerze powiedziawszy, zwycięstwo w ten sposób, od startu do mety, smakuje w sposób szczególny - dodał 37-latek.
ZOBACZ WIDEO Kasper Hamalainen trafił dla Legii. "To dla mnie duża ulga"
{"id":"","title":""}
Rossi nie ukrywa, że w trakcie wyścigu o Grand Prix Hiszpanii miał problem z oponami. Na zjawisko wibracji na tylnej oponie narzekał również Lorenzo. - Mieliśmy problem z wibracjami opony na prostych. To jest bardzo dziwne, podobnie było podczas treningów. Na ostatnich dziesięciu czy dwunastu okrążeniach były znacznie silniejsze. Zmartwiło mnie i to zwolniłem, bo bałem się, że przednia opona zrobi się zbyt gorąca. Na prostej nie odkręcałem gazu do maksimum. Dobre jest to, że mimo tej sytuacji, opona dobrze spisywała się w zakrętach i byłem w stanie jechać szybko. To wystarczyło do zwycięstwa - stwierdził.
Obecnie włoski motocyklista ma na swoim koncie 58 punktów i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Do prowadzącego Marca Marqueza traci 24 punkty. - Szkoda mojego błędu w Austin. Z powodu upadku nie zdobyłem tam punktów, a byłem tam szybki. Dlatego nie patrzę teraz na sytuację w mistrzostwach. Koncentruję się na kolejnym wyścigu, który jest przede mną. Teraz po prostu mogę myśleć o zawodach na Le Mans. Wyścig w Jerez jest ważny pod tym względem, że jeśli tutaj byłem mocny, to znaczy, że powinienem być mocny również na pozostałych europejskich torach - podsumował.