Marc Marquez i Valentino Rossi w jednym zespole? "Ten transfer nie byłby możliwy"

Kontrakt Marca Marqueza z Repsol Honda Team wygasa po zakończeniu sezonu 2016. Dla Hiszpana priorytetem jest pozostanie w japońskim zespole, dlatego odrzucił propozycję przejścia do Ducati. Transferem Marqueza niezainteresowana jest Yamaha.

Marc Marquez dołączył do MotoGP w roku 2013 i został pierwszym zawodnikiem, który sięgnął po tytuł mistrzowski w debiutanckim sezonie. Rok później Hiszpan powtórzył sukces i obronił mistrzostwo. W zeszłym roku, wskutek problemów z motocyklem przygotowanym przez Repsol Honda Team, wiodło mu się gorzej i zajął trzecie miejsce w cyklu.

W tym roku Marquez wygrał już dwa z czterech rozegranych wyścigów. "MM93" jest obecnie liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw, co budzi zainteresowanie innych zespołów. - Miałem propozycję z Ducati. Yamaha w przeszłości się ze mną kontaktowała, ale tym razem nie było żadnych rozmów. Ten transfer nie byłby możliwy - powiedział Hiszpan na konferencji prasowej w Jerez.

Obecny kontrakt Marqueza z Hondą wygasa po sezonie 2016, ale jego przedłużenie wydaje się być formalnością. - Rozpocząłem rozmowy z Hondą na temat nowego kontraktu w Austin. Tak jak zawsze powtarzałem, pozostanie w tym zespole jest moim priorytetem. To oni dali mi szansę. To dzięki nim zadebiutowałem w MotoGP i nie widzę powodów, by cokolwiek zmieniać w naszej współpracy - dodał.

Co ciekawe, wspólne starty z Marquezem w barwach Movistar Yamaha MotoGP wyobraża sobie Valentino Rossi. Słowa Włocha mogą zaskakiwać, bo w zeszłym roku w trakcie Grand Prix Malezji Rossi doprowadził do upadku Hiszpana i od tego momentu obaj zawodnicy nie rozmawiają z sobą.

- To byłoby ciekawe zobaczyć Marqueza w Yamasze. Na pewno byłby bardzo trudnym partnerem do pokonania. Teraz dzielenie boksu z Jorge Lorenzo również jest trudnym zadaniem, bo to dobry zawodnik. Z Marquezem byłoby tak samo. Mogę tylko powiedzieć, że zawsze daję z siebie wszystko, aby pokonać kolegę z zespołu, niezależnie od tego kto nim jest - stwierdził "Doctor" podczas spotkania z dziennikarzami.

Komentarze (0)