Paweł Szkopek z przygodami w mistrzostwach świata w USA

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Paweł Szkopek uniknął poważniejszej kontuzji w groźnie wyglądającym wypadku podczas niedzielnego wyścigu motocyklowych mistrzostw świata World Superbike na amerykańskim torze Laguna Seca.

W tym artykule dowiesz się o:

Startując na legendarnym torze Laguna Seca Paweł Szkopek spełnił jedno ze swoich wyścigowych marzeń, a weekend w Kalifornii przypominał typową hollywodzką produkcję ze spektakularnym happy endem.

Zawodnik węgierskiej ekipy Team Toth sobotni wyścig ukończył na osiemnastej pozycji, tym razem poza punktowaną piętnastką. Podczas przejazdów przez słynną szykanę "korkociąg" Pawła Szkopka rozpraszała zgubiona na polach startowych obrączka, która później odnalazła się na szczęście w biurze rzeczy znalezionych.

W niedzielę dziewięciokrotny mistrz Polski przewrócił się na piątym okrążeniu drugiego wyścigu, co doprowadziło do przerwania rywalizacji. Choć początkowo sytuacja wyglądała poważnie, ostatecznie zakończyło się tylko na złamanym małym palcu i piątej kości śródstopia w lewej nodze. Kontuzja nie przeszkodzi Polakowi w starcie w najbliższy weekend w wyścigach mistrzostw Polski w czeskim Moście w barwach zespołu Wójcik FHP Racing Team. Dziesiąta runda mistrzostw świata World Superbike odbędzie się z kolei dopiero za dwa miesiące, w połowie września, na niemieckim torze Lausitzring.

- Nie tylko tor Laguna Seca, ale cały weekend w USA był dla mnie jak rollercoaster, ale na szczęście jak to w Hollywood, wszystko dobrze się skończyło - mówił Paweł Szkopek. - Dzięki nowej skrzyni biegów zrobiliśmy postępy i zbliżyliśmy się do czołówki, a w niedzielę mieliśmy szansę na walkę o kolejne punkty. W sobotę było trochę trudniej, a do tego rozpraszała mnie zgubiona obrączka. W niedzielę na wyjściu z szóstego zakrętu nie zadziałała kontrola trakcji, co zakończyło się widowiskową wywrotką. Moja lewa noga utknęła pod motocyklem, co zakończyło się niegroźną kontuzją, ale moje buty uchroniły mnie przed poważniejszymi obrażeniami, podobnie jak kask, którym mocno uderzyłem o asfalt. Jestem trochę obolały, ale już w najbliższy weekend wystartuję w wyścigach mistrzostw Polski w czeskim Moście, gdzie chcę walczyć za sterami mojej Yamahy R1 o kolejne zwycięstwa. Na spuchniętą lewą stopę będę chyba jednak potrzebował buta o dwa rozmiary większego - zakończył.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Maciej Żurawski wskazuje największych wygranych w reprezentacji Polski (źródło: WP)

Komentarze (0)