Od paru tygodni Marc Marquez był kandydatem numer jeden do tytułu mistrzowskiego w MotoGP. Hiszpan miał bezpieczną przewagę nad goniącymi go w klasyfikacji Valentino Rossim oraz Jorge Lorenzo. Przed wyścigiem w Japonii Marqueza i Rossiego dzieliły aż 52 punkty.
Aby Marquez mógł świętować tytuł już w Japonii, Rossi nie mógł zdobyć punktów na torze Motegi, a Lorenzo musiał dojechać do mety poza czołową trójką. Tak też się stało. - To niesamowite. Przed wyścigiem nie zakładałem, że zostanę mistrzem już w Japonii. Powiedziałem nawet, że to będzie niemożliwe. Kiedy zobaczyłem, że Rossi odpadł z wyścigu, to zacząłem naciskać jeszcze mocniej. Zdecydowałem, że pojadę na limicie aż do mety - powiedział Marquez.
Do upadku Lorenzo doszło na pięć okrążeń przed metą. Wtedy też stało się jasne, że Marquez będzie świętować mistrzowski tytuł na Motegi, jeśli nie popełni żadnego błędu. - Na trzy okrążenia przed metą zobaczyłem na mojej tablicy, że Lorenzo również się rozbił. W tym czasie popełniłem parę błędów, tak trudno było mi się skupić. Jestem niezwykle szczęśliwy, bo ten tytuł smakuje wyjątkowo, biorąc pod uwagę niektóre rzeczy, które działy się w tym roku. Do tego w końcu wygrałem go na Motegi, czyli torze należącym do Hondy - dodał "MM93".
Na początku sezonu Marquez nie był faworytem do mistrzostwa. W MotoGP doszło do wielu regulaminowych zmian i Hiszpan po zimowych testach podkreślał, że jego motocykl wymaga mnóstwa poprawek. - Honda pracowała bardzo ciężko w tym roku. Owoce tego wysiłku można było zobaczyć właśnie na torze Motegi, gdzie w przeszłości nieraz cierpieliśmy. Sam poprawiłem się w trakcie sezonu, lepiej zrozumiałem zachowanie opon firmy Michelin - stwierdził zawodnik Repsol Honda Team.
Marquez jest obecnie jedynym zawodnikiem w stawce, który ukończył wszystkie wyścigi. Hiszpan zanotował jedynie upadek we Francji, ale zdołał pozbierać swój motocykl i dojechał do mety na punktowanej pozycji. To spora różnica w porównaniu do minionego sezonu, kiedy to Marquez jeździł na limicie i nie ukończył wielu Grand Prix. - To był wymagający, ale wspaniały sezon. To mistrzostwo jest czymś wspaniałym dla mojego teamu. Nie zapominam też o mojej babci, która zmarła w tym roku, a z pewnością bardzo by się cieszyła z tytułu. Teraz możemy po prostu cieszyć się wyścigami i myślę, że w nich wróci dawny Marc Marquez - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Perłowe łzy Katarzyny Pawłowskiej. Polka bez medalu MŚ (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}