Weekend na torze Termas de Rio Hondo od początku nie układał się po myśli Jorge Lorenzo. Hiszpan osiągał fatalne czasy w treningach, w kwalifikacjach wywalczył zaledwie szesnastą pozycję startową do wyścigu.
Start z odległej pozycji niesie z sobą ryzyko wjechania w innego zawodnika. Tak też było w przypadku Lorenzo. Hiszpan szybko chciał zyskać kilka miejsc, ale trafił w motocykl Andrei Iannone i wypadł z toru. - Świetnie wystartowałem i zdołałem wyprzedzić czterech lub pięciu zawodników. W pierwszym zakręcie panował jednak chaos, wielu motocyklistów próbowało na hamowaniu zyskać pozycje. Byłem w środku tego wszystkiego i nagle uderzyłem w Iannone. Niestety, dotknąłem jego tylnego koła i upadłem - ocenił były mistrz świata MotoGP.
Po dwóch wyścigach nowego sezonu Lorenzo ma na swoim koncie tylko pięć punktów, co daje mu osiemnastą pozycję w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Hiszpan jest najniżej sklasyfikowanym zawodnikiem korzystającym z motocykla Ducati. "Por Fuera" stara się jednak zachować optymizm i myślami jest już przy Grand Prix Ameryk, które za dwa tygodnie odbędzie się w amerykańskim Austin.
- Szkoda, że doszło do tego upadku. Żałuję, że nie wyjechałem z pierwszego zakrętu, bo miałem naprawdę dobre odczucia co do motocykla. Jednak musimy patrzeć dalej i nadal pracować w taki sam sposób jak do tej pory - dodał Lorenzo.
ZOBACZ WIDEO Pięć bramek w pół godziny - Sevilla rozbiła Deportivo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]