Film o Valentino Rossim? Włoch ma pomysł na scenariusz

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Valentino Rossi startuje w MotoGP od ponad dwudziestu lat. W tym czasie Włoch stoczył wiele ostrych pojedynków, które miały wpływ na jego relacje z kolegami z padoku. Być może któraś z tych historii posłuży za scenariusz filmowy.

Valentino Rossi jest żywą legendą MotoGP. Włoch zadebiutował w motocyklowych mistrzostwach świata w roku 1996 i startuje w nich do teraz. "Doctor" może się pochwalić dziewięcioma tytułami mistrzowskimi, z czego aż siedem zdobył w królewskiej kategorii.

Utrzymywanie się przez wiele lat na topie, chęć pokonania mistrza oraz bezkompromisowy charakter - to wszystko sprawia, że Rossi od lat żyje w konflikcie z największymi rywalami. Pierwszym, który w ostrych słowach wypowiadał się "Doctorze" był Max Biaggi. Włoch w wielu wywiadach podkreślał, że za sukcesami Rossiego stoi głównie motocykl, że talent Włocha nie jest kluczowy. Takie słowa doprowadzały Rossiego do irytacji.

"Doctor" kilkukrotnie proponował nawet Biaggiemu, gdy ten startował w Hondzie, aby zamienili się maszynami. Do takiej wymiany oczywiście nigdy nie doszło, ale to właśnie ciągłe pretensje i krytyka Biaggiego sprawiły, że Rossi postanowił zmienić pracodawcę w MotoGP. Włoch chciał udowodnić swojemu rodakowi, że człowiek jest ważniejszy od maszyny. W ten sposób Rossi trafił do Yamahy i już w pierwszym sezonie w nowej ekipie sięgnął po mistrzostwo. Biaggi startował w Yamasze w latach 1999-2001 i nie potrafił na tym motocyklu zdobyć tytułu.

Później pretensje do Rossiego miał też Sete Gibernau. Hiszpan oskarżał Włocha o zbyt ostrą jazdą. Do historii MotoGP przeszedł ich pojedynek z Jerez w sezonie 2005, gdy Rossi na ostatnim okrążeniu wypchnął Gibernau poza tor. - On już nigdy więcej nie wygra wyścigu w MotoGP - skomentował pretensje Hiszpana w swoją stronę. I miał rację. W kolejnym sezonie Gibernau zakończył karierę. Podobnie jak w przypadku Biaggiego, odszedł z MotoGP jako zawodnik niespełniony, bez tytułu mistrzowskiego na koncie.

ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu

Rossi ma też na pieńku z nowym pokoleniem motocyklistów. Nie jest tajemnicą, że za Włochem nie przepada Casey Stoner, mistrz świata z sezonów 2007 i 2011. - Twoja ambicja przerasta twój talent - powiedział mu Australijczyk po ich upadku, który sprowokował Rossi. Fatalnie wyglądają też relacje "Doctora" z Jorge Lorenzo. Hiszpan trafiał do Yamahy jako młody talent, w Rossim widział idola z dzieciństwa. Ich trudne charaktery oraz fakt, że obaj rywalizowali o tytuł mistrzowski, zniszczyły wszystko. Rossi oskarżał Lorenzo o kopiowanie jego stylu, w boksach Yamahy musiały powstać specjalne ścianki przedzielające zawodników. Aż w końcu Rossi odszedł po sezonie 2010 do Ducati. Gdy wrócił do Yamahy, to nie wytrzymał w niej Lorenzo, który przed tym rokiem... odszedł do Ducati.

Podobnie wygląda historia relacji Rossiego z Marcem Marquezem. Młody Hiszpan przebojem wdarł się do MotoGP w roku 2013. Został pierwszym zawodnikiem, który zdobył mistrzostwo królewskiej kategorii w debiutanckim sezonie. Rossi był pod jego wrażeniem, wielokrotnie go wychwalał. Z kolei Marquez podkreślał, że "Doctor" jest jego idolem, że w pokoju ma powieszone jego plakaty. Aż w 2015 roku Marquez włączył się do walki o tytuł mistrzowski Rossiego z Lorenzo. W Grand Prix Malezji Rossi doprowadził do kontrowersyjnego upadku Marqueza. Od tego momentu panowie przez kilka miesięcy nie rozmawiali z sobą, unikali się na konferencjach prasowych. Topór wojenny zakopali dopiero po śmierci Luisa Saloma w czerwcu 2016 roku.

Historia relacji Rossiego z rywalami budzi skojarzenie z Formułą 1 w czasach Nikiego Laudy i Jamesa Hunta. Zażarta rywalizacja Austriaka i Brytyjczyka posłużyła za scenariusz do filmu "Rush" (w polskim tłumaczeniu "Wyścig"). Rossi jest w stanie sobie wyobrazić, że podobnie będzie w jego przypadku. - Najlepszą historią na film byłaby rywalizacja z Biaggim. Było zabawnie, bo mieliśmy wiele historii, które działy się poza torem, a nie wszystkie zostały opowiedziane! - stwierdził 38-latek na konferencji prasowej przed wyścigiem o Grand Prix Ameryk.

Komentarze (0)