Jorge Lorenzo po dziewięciu latach startów w Movistar Yamaha MotoGP postanowił zmienić pracodawcę w MotoGP. Nowym zespołem hiszpańskiego motocyklisty zostało Ducati. Początki 29-latka we włoskiej ekipie są jednak niezwykle trudne. W trzech dotychczas rozegranych wyścigach Lorenzo zgromadził ledwie 12 punktów, co daje mu trzynastą pozycję w mistrzostwach.
Lorenzo, który jest przyzwyczajony do walki o tytuły mistrzowskie, nie załamuje się problemami w ekipie z Bolonii. - Radzę sobie z tym sam. Nie potrzebuję psychologa. Mam dość doświadczenia, aby radzić sobie z takimi sytuacjami w tym sporcie. Zdarzają się sytuacje, że wyniki i inne rzeczy nie układają się z różnych powodów. W moim przypadku to jest jasne. Zmiana zespołu i motocykla są trudniejsze niż się spodziewałem - powiedział trzykrotny mistrz świata MotoGP.
Hiszpan podpisał z Ducati dwuletni kontrakt i ma świadomość, że minie trochę czasu zanim otrzyma do dyspozycji konkurencyjny motocykl. - Jestem przyzwyczajony do tego, że radzę sobie sam ze swoimi problemami. Zapominam o nich, kiedy muszę zapomnieć. Kiedy jest czas do analizy sytuacji, to wtedy to robię. Chodzi o umieszczanie kawałków w odpowiednich miejscach. Dopóki wszystko nie zostanie ułożone tak jak powinno, to takie różne rzeczy będą się dziać. Nic nie przydarzy się od razu. Trzeba myśleć o ciągłym poprawianiu się o 0.1 s. Wtedy dojdziemy do miejsca, w którym chcemy być - dodał.
29-latek zdradził jakie są główne wady modelu Desmosedici. - Ten motocykl nie zatrzymuje się, gdy naciskasz hamulec. Dlatego zawodnicy Ducati tak mocno korzystają z hamulca tylnego. To powoduje, że musisz mieć dużą siłę w ramionach, aby go opanować. Do tego silnik ma agresywny charakter, zwłaszcza przy dużych prędkościach. W niektórych zakrętach używanie tylnego hamulca jest koniecznością, aby móc spokojnie jechać. To powoduje, że jazda staje się bardzo fizyczna - podsumował.
ZOBACZ WIDEO W Łodzi można było jechać do końca? Zawodnik Orła uważa, że należało trochę poczekać