Eugene Laverty uniknął śmierci

Materiały prasowe / Michelin / Eugene Laverty w boksie
Materiały prasowe / Michelin / Eugene Laverty w boksie

W sobotnim wyścigu WSBK na torze Imola doszło do fatalnego upadku Eugene'a Laverty'ego. Zespół Irlandczyka poinformował, że do zdarzenia doprowadził przecięty przewód hamulcowy. 30-latek musiał zeskoczyć z maszyny jadącej ponad 200 km/h.

Eugene Laverty będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o sobotnim wyścigu World Superbike na torze Imola. W sekcji zakrętów siedemnaście i osiemnaście irlandzkiego motocyklistę próbował wyprzedzić Alex Lowes. Pomiędzy zawodnikami doszło do kontaktu. W wyniku tego zdarzenia w motocyklu Laverty'ego urwał się przedni błotnik, który zaczął blokować przednie koło.

Laverty nie był w stanie odpowiednio złożyć się w kolejny zakręt i wyprostował maszynę, po czym zanotował upadek. Reprezentant Aprilii zeskoczył na tyle szybko z motocykla, że nic poważnego mu się nie stało. Miał przy tym sporo szczęścia, bo maszyna po uderzeniu w bandę zajęła się płomieniami.

Aprilia przeanalizowała wypadek swojego zawodnika i pochwaliła w oficjalnym komunikacie Laverty'ego za decyzję. Okazało się, że urwany błotnik w motocyklu 30-latka przeciął przewód hamulcowy. Irlandczyk, wjeżdżając w osiemnasty zakręt, nie był w stanie hamować przednim hamulcem. Gdyby próbował pozostać na motocyklu, jego obrażenia byłyby dużo poważniejsze.

- Nie trzeba mieć jaj, żeby zeskoczyć z motocykla pędzącego 200 km/h. Wystarczy, że masz przecięty przewód hamulcowy, a ściana bardzo szybko zbliża się do ciebie. To był fatalny wypadek i kiepsko zakończyłem dzień. Cieszę się jednak, że po tym incydencie mogłem wstać o własnych siłach i pójść do boksów - skomentował Laverty na Twitterze.

W niedzielę na Imoli rozegrany zostanie kolejny wyścig WSBK. Laverty zapowiedział, że weźmie w nim udział.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: To był dla mnie szok. Długo nie będę mieć takiego przeżycia

Komentarze (0)