Przed wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii na torze w Jerez organizacja Ganemos postanowiła upomnieć się prawa kobiet. Hiszpańskie stowarzyszenie chciało, aby z wyścigów MotoGP zniknęły paddock girls oraz grid girls. Pojawiają się one na prostej startowej oraz w pit-lane, gdzie przykuwają uwagę fanów.
Zdaniem Ganemos, wykorzystanie grid girls oraz paddock girls łamie zapisy ustawy regulującej sprawę reklam w Hiszpanii. Tamtejsze przepisy stanowią, że "za bezprawną uznaje się reklamę, która portretuje w sposób perfidny kobietę, szczególnie i bezpośrednio podkreślając jej części ciała". - Przez wiele lat rola kobiet w sportach motorowych, a zwłaszcza na naszym torze, została ograniczona do roli ozdobnej. Sprowadza się to do wykorzystania ich seksualności. Tę rolę należy przemyśleć - apelowało stowarzyszenie Ganemos przed zawodami w Jerez.
Grand Prix Hiszpanii na torze w Jerez odbyło się 7 maja i pojawiły się na nim grid girls. Inicjatywa hiszpańskich ruchów feministycznych została zbagatelizowana przez organizatorów wyścigu. Sprawa jednak powraca za sprawą katalońskiej partii politycznej ICV, która chce uregulować kwestię dotyczącą skąpo ubranych kobiet na polach startowych wyścigu o Grand Prix Katalonii w Barcelonie. Imprezę zaplanowano na 11 czerwca.
W przeciwieństwie do pomysłu stowarzyszenia Ganemos, ICV chce jedynie skończyć z wykorzystaniem kobiet jako obiektów seksualnych w trakcie wyścigów organizowanych na torze Catalunya. Petycja polityków dotyczy zatem nie tylko MotoGP, ale również Formuły 1. Katalończycy zgadzają się na obecność grid girls i paddock girls. Chcą jednak, aby nie eksponowały one nadmiernie nagości. ICV chciałoby również, aby na prostej startowej zawodnikom mogli towarzyszyć mężczyźni.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: Nikt nie chce walczyć z oszustami. To dla mnie niewyobrażalne
- Rola, którą dziś odgrywają grid girls na torze Catalunya nie pasuje do XXI wieku. Do społeczeństwa, które powinno stawiać na nowoczesność i wyrównanie praw. Z kobiet robi się obiekt pożądania. Służą tylko za ozdobnik - tłumaczył w radiu Cadena SER Jordi Manils, kataloński polityk należący do partii ICV.
ICV obecnie zbiera głosy poparcia dla swojej inicjatywy. Partia potrzebuje oficjalnego poparcia jednego z burmistrzów na terenie Katalonii, aby sprawą zajął się tamtejszy rząd. Katalońscy politycy przekonują, że nie będzie to trudnym zadaniem.