Nowy sezon MotoGP nie rozpoczął się najlepiej dla Marca Marqueza, po tym jak nie był on w stanie zapewnić sobie miejsca na podium w wyścigach w Katarze i Argentynie. Zwycięstwo w Austin oraz podium w Jerez sprawiły jednak, że 24-latek powrócił do walki o tytuł mistrzowski.
Zawodnik Repsol Honda Team będzie chciał jednak jak najszybciej zapomnieć o ostatnim Grand Prix Francji. W wyścigu na Le Mans aktualny mistrz świata nie dysponował dobrym tempem i zanotował upadek na czwartej pozycji, który przekreślił jego szanse na zdobycie punktów. - To nie był mój najlepszy dzień. Szkoda, bo naprawdę starałem się zakończyć wyścig na jak najlepszej pozycji. Od soboty nie czułem się komfortowo, jeśli chodzi o przednią oponę. Wydaje mi się, że pierwszy sektor nie należał do moich najlepszych. Miałem tam pewne problemy - powiedział Marquez.
Rywalizacja na Le Mans odbywała się pod dyktando Yamahy. To Maverick Vinales, Valentino Rossi i Johann Zarco od pierwszego okrążenia narzucili wysokie tempo, za którym Marquez nie był w stanie podążać. - Wiedziałem jakie jest tempo wyścigu. Byłem świadom, że zawodnicy Yamahy są mocniejsi, ale chciałem walczyć o czwartą albo piątą lokatę. Wydawało mi się, że jestem wystarczająco ostrożny, ale z jakiegoś powodu straciłem przód motocykla. Nie spodziewałem się tego błędu - dodał Hiszpan.
Marquez jest jednak przekonany, że nie stracił szans na obronę tytułu. - Dobrą rzeczą po Grand Prix Francji jest, że tracę tylko 27 punktów do lidera mistrzostw. To nie jest dużo. Mam nadzieję, że dzięki wprowadzeniu nowych opon przez Michelin, zyskam więcej zaufania do przodu motocykla. Musimy ciężko pracować, aby odrobić stratę z Le Mans - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Walka z Najmanem? Wchodząc do ringu nagle zapomniałem wszystkiego