W tym roku motocykle Movistar Yamaha MotoGP kiepsko spisują się na torach, gdzie asfalt jest mocno zużyty. Tak było chociażby w hiszpańskim Jerez, gdzie Valentino Rossi nie nawiązał walki z najlepszymi i zajął dziesiąte miejsce.
Historia powtórzyła się w Barcelonie. Już w kwalifikacjach do Grand Prix Katalonii "Doctor" wypadł fatalnie. Osiągnął dopiero trzynasty czas, co jest jego najgorszym rezultatem od sezonu 2008. W niedzielnym wyścigu było nieco lepiej. Rossi dojechał do mety jako ósmy zawodnik. - Jest mi przykro, bo w zeszłym roku wygrałem w Barcelonie. Do tego jest to jeden z moich ulubionych torów. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki weekend. Mieliśmy już problemy podczas treningów. Wysoka temperatura oraz zniszczony asfalt nie są naszymi sprzymierzeńcami w tym roku - powiedział włoski motocyklista.
Po wyścigu w Barcelonie doświadczony Włoch spadł na piątą pozycję w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Jego strata do prowadzącego Mavericka Vinalesa wynosi 28 punktów. - Trudno uznać ten wyścig za pozytyw. Starałem się jednak dać z siebie wszystko i zdobyć jak najwięcej punktów, bo to ważne w kontekście walki o tytuł mistrzowski - dodał.
W poniedziałek na torze Catalunya odbędą się oficjalne testy MotoGP. Ekipa Rossiego zamierza w nich przetestować sporo nowych części. - Testy będą bardzo ważne. Mamy do sprawdzenia mnóstwo rzeczy. To jest jakiś pozytyw, bo może znajdziemy coś ciekawego. Mam nadzieję, że kolejne wyścigi w Holandii i Niemczech będą dla nas bardziej udane. Wierzę, że tam wrócimy na szczyt klasyfikacji - podsumował Włoch.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica ponownie za kierownicą F1. Kulisy wielkiego powrotu Polaka