Valentino Rossi i Jorge Lorenzo uniknęli fatalnego wypadku. "To był przerażający moment"
Na początku wyścigu o Grand Prix Holandii mogło dojść do fatalnego wypadku. Valentino Rossi z ogromną prędkością uderzył w tył motocykla Jorge Lorenzo. - To był przerażający moment - stwierdził zawodnik Ducati.
Między Hiszpanem a Włochem doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdy w zakręcie numer siedemnaście Lorenzo nagle stracił na prędkości. To zaskoczyło Rossiego. który przy prędkości ponad 200 km/h trafił w tylne koło jego motocykla. Na szczęście, obaj uchronili się przed upadkiem.
- To był przerażający moment. Nie wiedziałem co się wydarzyło za moimi plecami, czy ktoś się wywrócił z tego powodu. Nawet nie byłem świadom tego, kto we mnie trafił, czy to był Rossi, czy Marquez - powiedział po wyścigu Lorenzo.
Początkowo wydawało się, że Lorenzo miał problemy ze zmianą biegu. Hiszpan wyjaśnił jednak, że stracił przyczepność przedniej opony i ratował się przed upadkiem. - To samo wydarzyło się ostatnio we Francji. Jechałem z dużą prędkością i straciłem przód motocykla. W Holandii wjechałem w zakręt bliżej środkowej części toru, dotknąłem białej linii i było blisko upadku. Aby go uniknąć, musiałem zwolnić. Valentino nie mógł się tego spodziewać - wyjaśnił hiszpański motocyklista.
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Krystyna Kloc i Andrzej Rusko wykonują wspaniałą pracęRywalizacja MotoGP w Assen była niezwykle wyrównana. Najszybsi zawodnicy jechali w jednej grupie, więc gdyby Lorenzo i Rossi upadli, na torze doszłoby do niebezpiecznej sytuacji. - Jestem bardzo szczęśliwy, bo to był przerażający moment. Gdybyśmy się rozbili, to ta cała grupa jadąca za nami... Nawet nie chcę o tym myśleć. Byłoby niebezpiecznie - skomentował Lorenzo.
Podobnego zdania był Rossi. - To był fart. Lorenzo zbyt mocno ściął zakręt i straciłby przód motocykla. Ja wjechałem w ten fragment toru z dużo większą prędkością i go uderzyłem. Mieliśmy mnóstwo szczęścia. Trafienie było idealne, dlatego się nie rozbiliśmy - podsumował Włoch.