Moto2: Marco Bezzecchi zwymiotował do kasku podczas wyścigu. Musiał przerwać jazdę, bo nic nie wiedział

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Marco Bezzecchi
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Marco Bezzecchi

Marco Bezzecchi miał szansę na życiowy sukces w Moto2 w wyścigu o Grand Prix Japonii. W połowie dystansu młody Włoch zwymiotował jednak do kasku i przerwał jazdę. To już drugi taki incydent u Bezzecciego w tym sezonie.

To nie była udana niedziela dla Marco Bezzecchiego. Włoch w połowie wyścigu Moto2 o Grand Prix Japonii wjechał w pułapkę żwirową, a komentatorzy zastanawiali się, czy przyczyniła się do tego awaria hamulców w jego motocyklu. Po chwili 20-latek pojawił się bowiem bez większych przeszkód w alei serwisowej.

Jak się okazało, Bezzecchi zwymiotował w trakcie jazdy i dlatego musiał wycofać się z GP Japonii. - Do połowy dystansu było świetnie. Czułem się naprawdę dobrze na motocyklu i miałem tempo czołówki wyścigu. Jechaliśmy po najlepszy wynik w tym sezonie, ale niestety poczułem się gorzej. Zwymiotowałem i nie widziałem szans, by jechać dalej - przekazał motocyklista w komunikacie zespołu po wyścigu.

Czytaj także: Rosjanie już nam nie zazdroszczą Kubicy

Sytuacja jest o tyle dziwna, że wcześniej zawodnik Tech3 Racing czuł się bardzo dobrze. - Przepraszam chłopaków z zespołu. Nie wiem, skąd to się wzięło. Postaram się znaleźć rozwiązanie tego problemu, by podczas Grand Prix Australii to się nie powtórzyło - dodał.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Szpital zamiast igrzysk. Dramat Joanny Dorociak

Jak zdradził Herve Poncharal z Tech3 Racing, nie była to pierwsza tego typu sytuacja u Włocha w tym sezonie. - Do połowy wyścigu byliśmy bardzo podekscytowani, bo widzieliśmy jak Marco walczy w czołowej grupie, wyprzedza kolejnych zawodników. Trzymaliśmy kciuki za niego. Niestety, po raz drugi w tym sezonie zwymiotował do kasku. To samo wydarzyło się już w Tajlandii, ale w treningu. Marco nic nie widział i nie mógł jechać dalej, bo wymiociny zabrudziły wizjer w kasku - wyjaśnił Francuz.

- Może Marco był zbyt zdenerwowany albo zjadł posiłek na krótko przed wyścigiem. W każdym razie nie ukończyliśmy wyścigu z powodu czegoś tak głupiego i dziwnego. Szkoda, ale trzeba patrzeć na pozytywy. Marco był szybki w kwalifikacjach i potem wyścigu. Obyśmy zrozumieli, skąd biorą się jego problemy - dodał Poncharal.

Czytaj także: Kubica ma plan. Chce walczyć o miejsce w Haasie w roku 2021

Wielu Włochów uważa Marco Bezzecchiego za ogromny talent i przyszłą gwiazdę MotoGP. W zeszłym roku młody motocyklista niemal do ostatniej rundy walczył o tytuł mistrzowski w Moto3, mimo wyraźnie gorszego sprzętu od czołowych rywali. To zaowocowało transferem do Moto2, czyli ostatniej serii przed MotoGP.

Bezzecchi należy do akademii talentów Valentino Rossiego. W przyszłym roku ma startować w Moto2 w zespole prowadzonym przez legendę MotoGP.

Komentarze (0)