Koronawirus. Hiszpania. Mistrz świata musi pożyczać psy brata, by wyjść na spacer. Marc Marquez tłumaczy się ze słów

- Czasem brat pożycza mi psy, żebym mógł wyjść na spacer - powiedział Marc Marquez o życiu w kwarantannie w Hiszpanii, a na mistrza świata MotoGP spadły gromy. 27-latek szybko musiał się wytłumaczyć przed kibicami.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Marc Marquez Materiały prasowe / Na zdjęciu: Marc Marquez
Hiszpania jest jednym z krajów, w których koronawirus zbiera największe żniwo. Ostatnie statystyki (godz. 7.30) mówią o prawie 29 tys. przypadkach zachorowań na COVID-19 i 1772 zgonach. Dlatego wywiad Marca Marqueza dla serwisu DAZN rozzłościł wielu kibiców.

- Kwarantanna? Trudno jest żyć ciągle w domu. Czasem brat pożycza mi psy, żebym mógł wyjść na spacer. Generalnie jednak zostaję w domu - powiedział aktualny mistrz świata MotoGP.

Skąd złość na Marqueza? W Hiszpanii wprowadzono stan wyjątkowy i znacząco ograniczono swobodę obywateli. Wyjście na spacer z psem jest jednym z nielicznych powodów, dla których Hiszpanie mogą opuścić domy.

Dlatego w kraju zaczął kwitnąć proceder polegający na wynajmowaniu psa za kilka, kilkanaście euro. Wszystko po to, aby można było opuścić mury budynku bez narażania się na mandat.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Marquez szybko zareagował na słowa krytyki, jakie spadły na niego po wywiadzie dla DAZN. "Muszę wyjaśnić to zdanie, bo nie wszyscy wiedzą, że mieszkam razem z bratem. Dzielimy wiele obowiązków domowych, dotyczy to też wyprowadzania psów. Od tego roku nawet zespół w MotoGP będziemy mieć ten sam" - napisał motocyklista na Twitterze.

"Dzielenie się obowiązkami domowymi oznacza, że raz jeden wychodzi z psem, raz drugi. Nic więcej. Na Twitterze pojawiło się spore oburzenie po moich słowach, więc musiałem to wyjaśnić" - dodał.

W wywiadzie dla DAZN aktualny mistrz świata MotoGP zwracał też uwagę na to, jak ogromną pracę wykonuje w tej chwili hiszpańska służba zdrowia. - To dla nas wszystkich lekcja życia. Mam nadzieję, że to doświadczenie nas zjednoczy. Prawdziwi bohaterowie to wszyscy medycy, pielęgniarki, sanitariusze. W przyszłości docenimy ich jeszcze bardziej - stwierdził.

- Mam nadzieję, że wszystko wróci do normalności. To był mój błąd, jak i wielu innych osób, że początkowo nie byliśmy świadomi rangi problemu. Naszą pasją jest MotoGP i im szybciej wrócimy do ścigania, tym lepiej - podsumował Marquez, który w rok 2020 wszedł z kontuzją ramienia. Pandemia koronawirusa sprawiła, że Hiszpan zyskał dodatkowy czas na zaleczenie urazu przed startem sezonu.

Czytaj także:
Dwa wyścigi F1 w trakcie jednego weekendu?
Ferrari nawiązało współpracę z producentem respiratorów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×