Ferrari potrzebuje Roberta Kubicy. Puzzle w końcu muszą się ułożyć [OPINIA]

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica wygrał sobotni wyścig WEC w idealnym momencie - tuż przed 24h Le Mans. W czerwcu Polaka czeka najważniejszy występ w tym roku, po czym będzie mógł myśleć o przyszłości. Nad jego transferem powinno zastanowić się Ferrari.

Sobotni wyścig długodystansowych 6h Spa-Francorchamps udowodnił, że Robert Kubica świetnie odnajduje się w roli jeżdżącego kierowcy-stratega. Osoby, które miały okazję współpracować z Polakiem w WEC przyznają zgodnie, że pełni on kluczową rolę w zespole. Doradza w zakresie doboru opon, momentów zjazdów na pit-stop czy nawet zużycia paliwa.

W Belgii kibice Roberta Kubicy kolejny raz przeżyli przejażdżkę kolejką górską. Zaczęło się od drugiego miejsca po starcie, które szybko przerodziło się w dziewiątą lokatę po błędzie Rui Andrade. Można było wtedy mieć obawy, że Angolczyk, najsłabszy kierowca z załogi Polaka, już na początku pogrzebie szanse krakowianina na końcowy sukces. Później było lepiej, a WRT dopisało tez nieco szczęścia z żółtymi flagami i samochodem bezpieczeństwa.

Kubica nie popada w hurraoptymizm

Wygrana w 6h Spa-Francorchamps przychodzi w najlepszym możliwym momencie, bo kolejnym wyścigiem w kalendarzu jest kultowe 24h Le Mans. To dla Kubicy najważniejszy wyścig w tym roku, czego on sam nie ukrywa. Nie oznacza to jednak, że WRT może popadać w hurraoptymizm. Świadczą o tym nawet słowa krakowianina wypowiedziane w sobotę. - Musimy pozostać skupieni na 24h Le Mans - przypomniał Kubica.

ZOBACZ WIDEO: Verstappen po wyścigu doskoczył do Russella! Ostra wymiana zdań gwiazd F1

Robert Kubica jest świadom tego, że Rui Andrade pozostaje słabym punktem zespołu i w połowie czerwca wraz z Louisem Deletrazem może nie mieć tyle możliwości, aby we Francji nadrobić straty poniesione podczas przejazdów Angolczyka. Nie zawsze do WRT będzie też uśmiechać się szczęście związane z wydarzeniami na torze. Załoga numer 41 ma jeszcze sporo do poprawy.

W przypadku Kubicy i wyścigów długodystansowych widać jednak tendencję do tego, że zespoły Polaka potrafią zaoszczędzić opony i paliwo względem konkurencji. To był czynnik, który pozwolił WRT znaleźć się na czele 24h Le Mans w 2021 roku, kilkukrotnie w ubiegłym sezonie tak z rywalami "pogrywała" Prema i tak jest też w obecnej kampanii.

Kategoria LMP2, w której rywalizuje polski kierowca, jest najbardziej wyrównana i o końcowym sukcesie decydować będą detale. Wygrana w 24h Le Mans byłaby dla Kubicy zwieńczeniem startów w tej klasie przed planowaną przeprowadzką do Hypercarów w roku 2024. Krakowianin na razie odsuwa od siebie negocjacje transferowe, bo chce wygrać czerwcowy wyścig i na nim skupia swoją uwagę. Nie jest jednak tajemnicą, że zainteresowanie jego osobą w padoku jest spore.

Ferrari potrzebuje Kubicy

Już wkrótce klasa LMP2 przejdzie do historii, a Kubica chcąc pozostać zaangażowanym w świat wyścigów długodystansowych WEC, będzie musiał wybrać którąś z ekip najwyższej kategorii Hypercar. Rozmowy w tej sprawie toczyły się już przed sezonami 2022 i 2023. Za każdym razem kończyło się jednak fiaskiem. Raz była to kwestia konfliktu interesów z programem Polaka w Formule 1 i przynależności do Alfy Romeo, innym razem jeden z prywatnych zespołów nie miał na czas przygotowanego Hypercara i zaczął ściganie dopiero w połowie sezonu.

W przyszłym roku w Hypercarach zadebiutują takie marki jak AlpineBMW czy Lamborghini, nowych kierowców po pierwszych wnioskach z tegorocznej kampanii mogą szukać Porsche, Cadillac czy Peugeot. Osobiście mam nadzieję, że w biurach Ferrari w Maranello i Modenie ktoś wytrzeźwieje na tyle, że uderzy ręką w stół i wprowadzi zmiany w zespole rywalizującym w WEC.

Ferrari w tym roku powróciło do najwyższej kategorii wyścigów długodystansowych po dekadach przerwy. Ekipa przeznaczyła na ten projekt część środków zaoszczędzonych wskutek wprowadzenia limitów finansowych w F1. Model 500P okazał się nad wyraz konkurencyjny, o czym świadczy pole position zdobyte już w debiucie w połowie marca w amerykańskim Sebring. Problemem Ferrari są jednak... kierowcy.

Włosi uznali, że mają na tyle rozwinięty program szkoleniowy, że dadzą szansę w Hypercarze swoim podopiecznym. Skutki są opłakane. Widzieliśmy to w sobotę, gdy Antonio Fuoco zachował się niczym nowicjusz. 26-latek wyjechał z alei serwisowej na zimnych oponach i zamiast skupić się na ich rozgrzaniu, przesadził z prędkością i wypadł z toru na prostej, rozbijając samochód Ferrari o bandę. W ten sposób Włosi nie wygrają 24h Le Mans.

Ferrari na razie marnuje swój potencjał w Hypercarach
Ferrari na razie marnuje swój potencjał w Hypercarach

Na tym jednak nie koniec błędów Ferrari, bo już na starcie 6h Spa-Francorchamps włoski zespół się nie popisał. Założył w swoich samochodach opony deszczowe, w efekcie czego szybo stracił prowadzenie, a kierowcy musieli się zameldować w alei serwisowej po slicki. Z Kubicą na pokładzie taka pomyłka strategiczna raczej nie miałaby miejsca.

Przed laty Ferrari napisało swoją historię w 24h Le Mans. Rywalizacja Włochów z amerykańskim Fordem dała podstawy do stworzenia hitu kinowego "Ford v Ferrari", w którym zagrali Christian Bale oraz Matt Damon. Jeśli Włosi chcą nawiązać do swoich najlepszych lat w wyścigach długodystansowych, to nie mogą stawiać na kierowców pokroju Jamesa Calado czy Miguela Moliny, z całym szacunkiem do nich. Zwłaszcza gdy konkurencyjna Toyota ma w swoich szeregach Brendona Hartleya czy Sebastiena Buemiego, czyli kierowców z doświadczeniem w F1.

Puzzle Kubicy

Robert Kubica niechętnie mówi o negocjacjach transferowych. Zwłaszcza że już kilkukrotnie w swojej karierze doświadczył sytuacji, gdy pewne ustalenia rozsypały się w ostatnim momencie. Obecnie polski kierowca nie jest zaangażowany w F1, przez co powinno mu się łatwiej negocjować z gigantami pokroju Ferrari, BMW, Lamborghini czy Alpine w kontekście 2024 roku. Nie dojdzie bowiem do konfliktu interesów.

Co więcej, Kubica w razie współpracy z Ferrari czy Alpine, mógłby też pomagać tym zespołom w Formule 1. Bez wątpienia kierowca z takim wyczuciem inżynieryjnym przydałby się w fabrykach w Maranello czy Enstone, choć to temat na inną opowieść.

Kubica wygrał sobotni wyścig WEC w klasie LMP2
Kubica wygrał sobotni wyścig WEC w klasie LMP2

Krakowianin w rozmowach często podkreśla, że w przypadku transferów muszą ułożyć się wszystkie puzzle. Jednym z nich są kwestie sponsorskie. Kubica pozostaje ambasadorem PKN Orlen, a każdy z wymienionych wyżej zespołów ma swoich partnerów paliwowych - Shell (Ferrari), BP i Elf (Alpine w F1 i WEC). To kwestia, którą 38-latek będzie musiał jakoś rozwiązać, jeśli będzie chciał trafić do topowej ekipy.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Verstappen spiął się z Russellem. Padły ostre słowa po sprincie F1
- Potężny wypadek w wyścigu Kubicy. Rozbił się jego główny krytyk

Komentarze (21)
avatar
zyś
6.05.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
przeważnie ludzie którzy krytykują i wyśmiewają innych są najgorszymi gamoniami ! 
avatar
Kiemen
1.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Kuczera chyba ma alergię na kwitnące wiosną rośliny...:)))o Kubicy nie wspomnę...:))) Łukaszku kosmici też chcą twojego idola:))) 
avatar
1989
1.05.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Polacy to straszne gamonie jak mozna nie respektowac takiego kierowcy jak Robert.Jedyny ktory liczyl sie i startowal w Formule 1 
avatar
feldkurat
30.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
ferrari potrzebuje 100 mln i do tego potrzebny jest Kubica . Tylko dlaczego za nasze . 
avatar
Janusz sport
30.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
JAK NIE LEWANDOWSKI TO KUBICA A CO ONI DLA POLSKI WYWALCZYLI NIC ?? TAK DUŻO O NICH REKLA P[RZEREKLAMOWANI A WCZORAJ ŻUŻEL GP ZMARZLIK DĄŻY DO 4 TYTUŁU MŚ I TU CISZA MEDIA POLSKI MARNE