23-latek z włoskiej ekipy Trident rozpoczął piątkowy trening długo utrzymując się w pierwszej szóstce, a następnie awansując na trzecie miejsce. Podczas gdy w ostatnich minutach niemal wszyscy kierowcy założyli nowe opony i poprawili czasy, Artur Janosz pozostał na torze na tym samym, już mocno zużytym komplecie ogumienia, nadal utrzymując wysokie tempo.
Mimo siedemnastej pozycji, jedyny Polak w stawce do lidera stracił tylko sześć dziesiątych sekundy, dzięki czemu czuje się pewnie przed dwoma zaplanowanymi na ten weekend wyścigami. Zadanie nie będzie jednak łatwe. W piątkowym treningu w jednej sekundzie zmieściło się 22 z 23 kierowców, co zwiastuje ostrą rywalizację.
- To był bardzo udany dzień. Od początku sesji cały nasz zespół był bardzo konkurencyjny, a ja od pierwszych okrążeń świetnie czułem się za kierownicą. Miałem bardzo dobre tempo i w połowie treningu awansowałem na trzecie miejsce. Po drugim zjeździe do alei serwisowej jako jeden z zaledwie kilku kierowców postanowiłem nie zakładać nowych opon. Mimo wszystko moje tempo było bardzo zbliżone do rywali, którzy dysponowali nowym ogumieniem. Nie tylko daje mi to pewność siebie przed wyścigami, ale także przewagę w postaci dodatkowego kompletu opon na resztę weekendu, co powinno zaprocentować podczas kwalifikacji. Dzisiejsza sesja była niezwykle wyrównana. Rok temu z taką stratą do lidera byłbym tu w kwalifikacji szósty. Gdybym założył nowe opony i urwał trzy dziesiąte sekundy, awansowałbym o dziesięć pozycji, ale postawiliśmy na inną strategię. To wszystko pokazuje jednak, że czekają nas zacięte wyścigi, podczas których będzie się dużo działo, ale czuję się pewnie i dam z siebie wszystko - powiedział Janosz.
W sobotę rano stawkę GP3 czeka sesja kwalifikacyjna. Jej wyniki zadecydują o pozycjach startowych do pierwszego wyścigu, który rozpocznie się o godzinie 17:10 i będzie liczył 24 okrążenia (103,8 km). Relacja z sobotnich zmagań na antenie Polsatu Sport Extra o godzinie 21:30.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Leszek Orłowski o rzutach karnych. "Łukasz Fabiański nie zrobił nic"