Ted Christopher zginął w katastrofie samolotu

Getty Images / Chris Trotman / Na zdjęciu: Ted Christopher
Getty Images / Chris Trotman / Na zdjęciu: Ted Christopher

Ted Christopher, były kierowca serii NASCAR, zginął w katastrofie lotniczej w Connecticut. Amerykanin znajdował się w podróży na Long Island, gdzie miał wziąć udział w pokazowym wyścigu. Miał 59 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Do wypadku doszło w sobotni wieczór ok. godz. 20. Jak poinformowali organizatorzy serii NASCAR, maszyna z Tedem Christopherem na pokładzie, rozbiła się w lesie. Oprócz Christophera, w samolocie znajdowała się jeszcze jedna osoba. Ona również poniosła śmierć na miejscu.

59-latek miał w niedzielę wziąć udział w pokazowym wyścigu na torze Riverhead Raceway na wyspie Long Island. Amerykański kierowca był znany z tego, że od wielu lat nie unikał rywalizacji. Ścigał się gokartami, samochodami z serii NASCAR, pojazdami turystycznymi oraz ciężarówkami. Można go też było zobaczyć w wyścigach długodystansowych.

Największe sukcesy Christopher odnosił na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych. W tamtejszej serii NASCAR wziął udział w 372 wyścigach. Wygrał 42 z nich, a 27 razy stał na pole position. Pomimo dość zaawansowanego wieku jak na kierowcę, nadal podejmował się rywalizacji z młodszymi. W tym roku wystartował w dziewięciu wyścigach. Cztery z nich skończył w czołowej dziesiątce. W czołowej klasyfikacji mistrzostw zajmował czternaste miejsce.

- To straszny dzień dla kibica motorsportu i serii NASCAR. Jeszcze dzień wcześniej rywalizowałem z nim na torze, a teraz nie ma go wśród nas. To dołujące. Był dla nas wzorem. Przykładem, który warto naśladować. Odnosił sukcesy nie tylko za kierownicą, ale też w prywatnym biznesie. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci jego przezwisko "The King" - powiedział Ryan Preece, który ścigał się z Christopherem w serii NASCAR.

Komentarze (0)